Zacznijmy od oczywistego stwierdzenia, że państwo nie ma własnych pieniędzy. Państwo nic nie produkuje, nie tworzy bogactwa, ani nie tworzy żadnych miejsc pracy. Może najwyżej, jeśli mielibyśmy szczęście, przesunąć kapitał z jednego miejsca w drugie, a w mniej fortunnym przypadku, zmarnować część kapitału po drodze. Jest dla rynku nieuczciwym konkurentem w pozyskiwaniu kapitału. Bynajmniej te zarzuty nie są kierowane tylko do rządu w naszym kraju. Taka po prostu jest charakterystyka podatków i wydatków rządowych w ogóle.

Kilku naszych widzów prosiło mnie, aby zrobić odcinek o krzywej Laffera, jednak mam co do tego pewne opory. Krzywa Laffera jest koncepcją, która ma prowadzić do maksymalizacji wpływów budżetowych. Arthur Laffer opracował krzywą, w której pokazuje, że przy podwyższaniu podatków do pewnego momentu wpływy budżetowe rosną, ale gdy dalej podatki są podwyższane, to wpływy zaczynają spadać, gdyż obywatele albo opuszczają kraj, albo przechodzą do szarej strefy. Owszem, krzywa Laffera, jest często przywoływana przez zwolenników obniżania podatków, gdyż, według niej, bardzo wysokie podatki skutkują zmniejszeniem się wpływów do budżetu.

Moje opory wynikają jednak z faktu, że dla gospodarki najkorzystniejsze jest, aby wpływy do budżetu, a tym samym wydatki rządowe, były jak najmniejsze jak to tylko możliwe. Rząd zarządza kapitałem mniej efektywnie niż sektor prywatny. Nie powinniśmy dążyć do tego, żeby rząd odsunął jak najwięcej kapitału od bardziej produktywnych przedsięwzięć, tylko jak najmniej!

Żeby pozyskać pieniądze, rząd musi skonfiskować je sektorowi prywatnemu w postaci podatków lub pożyczyć je od sektora prywatnego na procent emitując obligacje. Obligacje będą spłacone, o ile w ogóle, przyszłym opodatkowaniem. Trzecią drogą finansowania jest tak zwana monetyzacja długu. Polega na bezpośrednim lub pośrednim finansowaniu deficytu emisją nowego pieniądza przez bank centralny. Rząd emituje obligacje, które skupowane są pośrednio lub bezpośrednio przez bank centralny, za świeżutki, nowo wydrukowany pieniądz. W efekcie tego działania deficyt finansowany jest inflacją, czyli rząd pozyskuje środki kosztem zmniejszającej się siły nabywczej posiadaczy danej waluty. Nie w każdym kraju wszystkie te metody są stosowane, jednak każda z nich odciąga kapitał od jego bardziej produktywnego wykorzystania w innym miejscu i tym samym zubaża społeczeństwo. Nie ma wydatku rządowego, który nie zostałby poczyniony kosztem sektora prywatnego. Co więcej, rząd nie musi kierować się kalkulacją ekonomiczną. Jego działania nie muszą przynosić zysku, jeśli jakiś biurokrata uzna, że dany program rządowy jest potrzebny społeczeństwu lub jemu samemu w celach politycznych. W związku z tym państwo zawsze może przelicytować prywatny kapitał w pozyskaniu zasobów, ponieważ prywatny sektor musi patrzeć na zyski, które informują o efektywności danego przedsięwzięcia. Dla państwa ceny są właściwie bez znaczenia, zawsze może użyć swojej władzy do pozyskania większej ilości środków, lub zadłużyć społeczeństwo aby pozyskać kapitał.

Czemu państwo zarządza kapitałem mniej efektywnie?

Rynek, jak wiemy, jest niezwykle skomplikowany. Tworzą go miliony codziennych decyzji ludzi, działających w celu zaspokojenia swoich indywidualnych potrzeb. Te potrzeby mogą się różnić w zależności od jednostki, jednak każdy człowiek próbuje wykorzystać ograniczone zasoby w celu poprawienia swojej sytuacji. Cała gospodarka jest złożona z tych ludzkich działań i decyzji. Na poziomie makroekonomicznym te procesy koordynowane są przez podział pracy i system ustalania cen na rynku. Najbardziej efektywnie zarządzające kapitałem jednostki wynagradzane są zyskiem, a te najmniej efektywne – stratą, co zmusza je do szukania innego zajęcia i wykorzystywania kapitału w bardziej efektywny sposób. Państwo pozyskując środki pozbawia jednostki możliwości wykorzystywania zasobów w najbardziej preferowany przez nie sposób. Nawet więc, jeśli rządowy projekt przyniesie zysk, koszt utraconych możliwości jest dla społeczeństwa stratą. W prostych słowach, zysk nie jest tak duży jak mógłby być. Procesy rynkowe alokują kapitał tam, gdzie jest on najbardziej produktywnie wykorzystany. Państwo inwestuje w sektory pomijane przez rynek, ze względu na brak spodziewanych zysków, a zatem źle alokuje kapitał. Gdyby inwestycje w tych sektorach były zyskowne, kapitał prywatny by się tym zajął sam z siebie.

Również zachęty i motywacje rynku i państwa są zupełnie odmienne. Przedsiębiorca inwestując podejmuje ryzyko, aby osiągnąć większy zysk w przyszłości. By osiągnąć ten zysk, nie ma innego wyjścia jak poprawienie przy okazji standardu życia innym. Jeśli dokona dobrego wyboru – cieszy się zwiększonymi zyskami. Jeśli dokona złego wyboru – karany jest stratą i traci swój kapitał w całości lub w części. Dlatego w interesie przedsiębiorcy leży to, aby swój kapitał lokować z rozwagą. Państwo, jak już wspomnieliśmy, nie kieruje się zyskiem. Kieruje się celami politycznymi. Często zamiast zysku, jako cel obiera sobie domniemaną użyteczność jakiegoś programu rządowego, lub stworzenie miejsc pracy. Celem państwa jest też przekupywanie opinii publicznej rozdawnictwem. W końcu ostatecznym celem większości rządzących w demokracji jest reelekcja w kolejnych wyborach. Gdy państwo dokona złego wyboru, to traci całe społeczeństwo, bo to ono pokrywa te straty. Często też niedochodowe projekty nie są likwidowane, ponieważ gdy celem nie jest zysk, a na przykład użyteczność czy miejsca pracy, to nierentowne przedsiębiorstwo państwowe dalej może te cele realizować. Nieważne jest, że trzeba do niego dopłacać.

Na koniec warto dodać dwie rzeczy o wydatkach rządowych. Po pierwsze, zawsze mają one charakter konsumpcyjny. Inwestycje opierają się na oszczędnościach czyli na odsuwaniu konsumpcji w czasie w celu uzyskania większej produktywności i konsumpcji w przyszłości. Państwo nie ma oszczędności, a jego wydatki służą bieżącym celom politycznym, więc nie można traktować ich jako inwestycji. Kolejnym, lekko nieintuicyjnym, lecz prawdziwym stwierdzeniem jest to, że celem nie powinien być zrównoważony budżet, lecz mały budżet. Lepszy jest budżet o wysokości miliona złotych z 50% deficytem, niż zrównoważony budżet o wysokości 5 mld. Dlaczego? Bo bardziej liczy się wielkość wydatków rządowych, niż sposób ich finansowania. Oczywiście najlepszy byłby mały zrównoważony budżet.

Wydatki rządowe to zawsze koszt dla społeczeństwa. Społeczeństwo w niektórych sprawach może uznać, że warto go ponieść. Przykładem mogą być wydatki na obronność. Nie należy jednak nigdy traktować wydatków rządowych jako inwestycji. Rynek nie jest idealny, jednostki również popełniają złe decyzje. Rynek jednak szybko koryguje złe decyzje i likwiduje złe inwestycje. Dodatkowo, za błędy ponosi odpowiedzialność jednostka, która je popełniła, a nie wszyscy. Państwo niestety nie podlega tym zasadom, bo nie jest ograniczone konkretną ilością wpływów, które zawsze może zwiększyć poprzez jedną z 3 metod pozyskiwania środków. Nie reaguje też na zysk i stratę tak jak sektor prywatny. Z tej natury rzeczy wynika, że prywatny sektor zawsze będzie bardziej efektywnie zarządzał kapitałem niż sektor publiczny.

Potraktuj ten film jako wprowadzenie do tematu podatków i wydatków rządowych, co będziemy z pewnością poruszać w naszych filmach jeszcze nie raz.

Jeśli podobają Ci się nasze filmy, rozważ wsparcie naszego projektu pod linkiem podanym w opisie filmu. Po więcej filmów zapraszam na stronę prostaekonomia.pl. Zachęcam również do subskrypcji na YT i polubienia nas na Facebooku.