Spis treści
W dobie nacisku kładzionego na informację jako produkt oraz mówienia o gospodarce opartej na wiedzy warto precyzyjniej wyznaczyć role, jakie pełnią kapitał i know–how.
▪ Wprowadzenie – środki materialne a wiedza
W odcinkach z ubiegłego roku przedstawiliśmy fikcyjnych bohaterów – Karola i Frycka – którzy dyskutowali, na czym ludzie i społeczeństwa bogacą się naprawdę, a na czym jedynie pozornie. Dziś również porozmawiamy o bogaceniu się: ściślej – o roli i zależności kapitału oraz wiedzy w budowaniu dobrobytu. Jak współgrają ze sobą: akumulacja materialnych środków produkcji z jednej – a innowacyjność i postęp technologiczny z drugiej strony? Czy można powiedzieć, że jedno jest ważniejsze od drugiego – a jeśli tak, to który czynnik uznamy za istotniejszy: kapitał czy know–how?
Na początku wyjaśnijmy, dlaczego stawiamy to pytanie. Czy nie jest oczywistym, że dla wzrostu dobrobytu trzeba zarówno gromadzenia materialnych zasobów, jak i rozwoju nowych technik i metod produkcji? Tak, ale to jedynie częściowa odpowiedź. W dobie nacisku kładzionego na informację jako produkt1 oraz mówienia o gospodarce opartej na wiedzy warto precyzyjniej wyznaczyć role, jakie pełnią kapitał i know–how.
▪ Tworzymy dłużej, ale produktywniej!
Kiedy inwestujemy środki w produkcję dobra albo usługi, to mamy do czynienia z pozornym (tylko pozornym!) paradoksem: nasze inwestycje wydłużają, a nie skracają strukturę produkcji. Innymi słowy: możemy (jak ujął to Ludwig von Mises)
„mówić o większej fizycznej wydajności procesów produkcyjnych wymagających dłuższego czasu”2.
To może brzmieć kontr-intuicyjnie, ale jest logiczne. Wyjaśnijmy na przykładzie, który wielokroć pojawiał się na naszym kanale. Załóżmy, że w ciągu jednego dnia Robinson Cruzoe na bezludnej wyspie zdołałby złowić gołymi rękoma (czyli bez żadnego kapitału i ani inwestycji) dziesięć ryb, a gdyby zainwestował czas i czynniki produkcji (liny znalezione we wraku rozbitego statku) w wykonanie sieci, mógłby łowić sto ryb dziennie. Stworzenie sieci to bardziej „okrężna” – ale jednocześnie wydajniejsza metoda łowienia ryb.
Co z tego wynika? Inwestycje i rozwój produkcji to proces przechodzenia od krótszej, ale mniej produktywnej do dłuższej, ale bardziej produktywnej metody wytwarzania dóbr lub usług. Ponieważ człowiek posiada preferencję czasową, zgodnie z którą chce zaspokoić swoje potrzeby raczej wcześniej niż później, to:
„w pierwszej kolejności wdraża się i inwestuje we wszystkie krótkie i wyjątkowo produktywne procesy. […] Każdą nową inwestycję przeznacza się zatem na dłuższą i bardziej produktywną metodę produkcji”3.
Oczywiście im niższa preferencja czasowa ludzi i społeczeństw, tym bardziej jesteśmy skłonni czekać dłużej na wymiernie większe efekty, a więc inwestować stosunkowo więcej w dłuższe procesy produkcji, i vice versa.
W przykładzie z siecią Robinsona Cruzoe mamy do czynienia z dwoma istotnymi składnikami: po pierwsze – z pomysłem stworzenia i wykorzystania sieci; to przykład nowej wiedzy, know–how niezbędnego do zaimplementowania innowacji; a po drugie – z wykorzystanym kapitałem, to znaczy linami z rozbitego statku użytymi do splecenia sieci. Jedno i drugie było niezbędne do zwiększenia produktywności połowu ryb – ale jeśli przejdziemy od pojedynczego człowieka do skali całych społeczeństw, to czego bardziej potrzeba dziś światu do rozwoju: nowych technologii czy akumulacji kapitału?
▪ Dlaczego know–how to za mało, czyli idee nie funkcjonują w próżni
Pozornie mogłoby się wydawać, że wiedza i know–how jako niematerialne idee możliwe do przekazywania i powielania w nieskończoność są znacznie tańsze, a zatem: skuteczniejsze w przyspieszaniu bogacenia się społeczeństw od materialnego kapitału, którego zasoby są ograniczone. Z drugiej strony: bez kapitału niematerialne idee pozostaną puste.
Według Murraya Rothbarda:
„… w każdej chwili ograniczeniem dla inwestycji i produktywności jest rzadkość zaoszczędzonego kapitału, a nie stan wiedzy technologicznej. Innymi słowy, zawsze istnieją niezrealizowane projekty technologiczne. […] Nowy wynalazek nie jest wprowadzany automatycznie do produkcji, ale najpierw dołącza do grupy tych nieużywanych”4.
▪ Dlaczego tak się dzieje?
Otóż niezależnie od tego, jak rewolucyjny i innowacyjny okazałby się nowy wynalazek – jego zastosowanie i rozpowszechnienie w gospodarce zawsze wiąże się z inwestycją kapitału; im szerzej wykorzystywany miałby być wynalazek, tym więcej kapitału będzie potrzeba, aby go wdrożyć. Spójrzmy na długi zmierzch polowań na wieloryby w celu pozyskiwania z nich oleju. Wielorybnictwo na masową skalę zostało wyparte przez efektywniejszy proces wydobywania ropy naftowej. Nie będzie przesadą, jeśli stwierdzimy, że J.D. Rockefeller i jego Standard Oil oraz inni przedsiębiorcy naftowi mieli większy udział w ograniczeniu polowań na wieloryby niż jacykolwiek aktywiści organizacji ekologicznych – ale trzeba pamiętać, że był to proces, który trwał długo i wymagał potężnych nakładów kapitału. Jeśli wydobycie ropy było o tyle efektywniejsze, dlaczego nie zastąpiło połowu waleni z dnia na dzień? Według Rothbarda odpowiedź jest prosta:
„Statki wielorybnicze były już wybudowane; szyby wiertnicze wraz z wyposażeniem musiały być stworzone od nowa. Nawet nowo wynaleziona metoda przynosi większy produkt tylko za sprawą dalszych inwestycji w dłuższe procesy. Innymi słowy, jedynym sposobem uzyskania większej ilości ropy jest zainwestowanie większego kapitału w więcej maszyn i dłuższe okresy produkcji w przemyśle wydobywczym”5.
W dobie powszechnej cyfryzacji i rozwoju społeczeństw informacyjnych rola „czystej” wiedzy i know–how rośnie, a wiele nowych wynalazków można przekuć w innowacje i rozpowszechnić wśród mas konsumentów ze znacznie mniejszymi nakładami kapitału niż kiedyś: innowacja, jaką stanowi przejście od tradycyjnych taksówek do firm typu Uber było (proporcjonalnie, z uwzględnieniem skali przedsięwzięcia) mniej kapitałochłonne niż przejście od statków wielorybniczych do rafinerii naftowych – ale nadal wymagała kapitału. Nie należy bagatelizować wynalazków, innowacji i rozwoju technologicznego – jedynie pamiętać, że każdy z tych czynników oddziałuje na świat za pośrednictwem inwestowanego kapitału i poprzez niego, a nie niezależnie od niego.
Jak zauważa Rothbard:
„To prawda, że technologia wyznacza granice produkcji; żaden proces produkcji nie mógłby zostać wdrożony bez wiedzy technologicznej na temat tego, jak go przeprowadzić. Chociaż jednak wiedza określa granice, poza które nie możemy wyjść, to granice wyznaczone przez kapitał są jeszcze węższe”6.
Z tego powodu nawet w dobie cyfryzacji, internetu i tak zwanej gospodarki opartej na wiedzy nie wystarczy sama edukacja ani nadwyżka informacji, aby wyciągnąć biedne społeczeństwa z ubóstwa. Obok – niezbędnej, ale jednak niewystarczającej – wiedzy potrzebny jest kapitał gotowy do zainwestowania w rozwój.
▪ Bibliografia
Książki, z których korzystaliśmy w trakcie tworzenia scenariusza:
Ludwig von Mises, Ludzkie działanie, Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa 2007.
Murray Rothbard, Ekonomia wolnego rynku, Fijorr Publishing, Wrocław 2017.
1 Beata Marciniak, Informacja jako produkt – dobro czy usługa, „Studia i Prace Kolegium Zarządzania i Finansów” Szkoły Głównej Handlowej, zeszyt 40, rocznik 2003, s. 128–137.
2 Ludwig von Mises, Ludzkie działanie, Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa 2007, s. 410.
3 Murray Rothbard, Ekonomia wolnego rynku, Fijorr Publishing, Wrocław 2017, s. 432–433.
4 Ibidem, s. 434.
5 Ibidem, s. 434.
6 Ibidem, s. 435.