Spis treści
- 1 Poprzedni odcinek zakończyliśmy stwierdzeniem, że zmianie uległo pytanie stawiane w debacie kalkulacyjnej. Zamiast pytać: „Czy kalkulacja ekonomiczna w socjalizmie jest możliwa?” zaczęto się zastanawiać: „Czym różni się kalkulacja ekonomiczna w socjalizmie od tej w kapitalizmie?”. Rękawicę podniósł Friedrich Hayek, który wskazał na fundamentalne różnice między cenami odkrywanymi na rynku, a cenami ustalanymi przez centralnego planistę. Przedstawmy krótko jego argumentację.
- 2 Matematyczne rozwiązanie problemu?
Poprzedni odcinek zakończyliśmy stwierdzeniem, że zmianie uległo pytanie stawiane w debacie kalkulacyjnej. Zamiast pytać: „Czy kalkulacja ekonomiczna w socjalizmie jest możliwa?” zaczęto się zastanawiać: „Czym różni się kalkulacja ekonomiczna w socjalizmie od tej w kapitalizmie?”. Rękawicę podniósł Friedrich Hayek, który wskazał na fundamentalne różnice między cenami odkrywanymi na rynku, a cenami ustalanymi przez centralnego planistę. Przedstawmy krótko jego argumentację.
Hayek wskazuje, że są różne rodzaje wiedzy. Być może komitet złożony z ekspertów byłby w lepszej sytuacji, by posiąść całą dostępną wiedzę naukową. Jest jednak inny, równie ważny zdaniem Hayeka, rodzaj wiedzy o „indywidualnych okolicznościach miejsca i czasu”1. Każdy uczestnik rynku posiada jedynie okruchy wiedzy i niemożliwe jest uzyskanie jej przez jeden podmiot, gdyż każda jednostka ma dostęp do jedynie cząstki wiedzy w społeczeństwie. Jest ona z perspektywy jednostki niepełna i rozproszona, a także często sprzeczna. Dane w społeczeństwie nie są i nie mogą być danymi pojedynczej jednostki. Nie można jej ująć w statystyce, gdyż gromadzenie danych statystycznych wymusza ignorowanie szczegółów, tak istotnych dla konkretnych decyzji jednostek. Jako, że żyjemy w świecie ciągłych zmian, potrzebna jest decentralizacja podejmowania decyzji dla osób, które są najbliżej problemu i mają najwięcej danych, takich jak znajomość procesu produkcji, alternatywnych zastosować zasobów, indywidualnych cech produktu, aby móc go rozwiązać. Oprócz tego, człowiek działa w otoczeniu całego systemu ekonomicznego, którego nie może ignorować przy podejmowaniu decyzji. Nie wystarczy mu jedynie wiedza o swoim otoczeniu, nawet jeśli jest gruntowna, lecz musi mieć także wiedzę o warunkach zewnętrznych, a tę posiadają w rozproszonej formie inni uczestnicy rynku. Czy jest jakaś metoda, która umożliwia przekazywanie i wykorzystywanie tej pofragmentowanej wiedzy w społeczeństwie? Tak, istnieje taka metoda, jest to system cen na rynku. System cen nie przekazuje wszystkich informacji, lecz przekazuje te niezbędne do podjęcia decyzji dotyczącej racjonalnego gospodarowania. Hayek dla ułatwienia podaje przykład:
„Załóżmy, że gdzieś na świecie pojawiła się nowa możliwość wykorzystania jakiegoś surowca, na przykład cyny, albo też że zostało wyeliminowane jedno ze źródeł podaży metalu. Nie jest dla nas ważne – co trzeba podkreślić – która z tych dwóch przyczyn powoduje, że cyna staje się bardziej poszukiwana. Konsumenci cyny muszą jedynie wiedzieć, że część cyny, którą zwykle wykorzystywali, znalazła gdzie indziej bardziej zyskowne zastosowanie i że w konsekwencji muszą gospodarować nią oszczędniej. Olbrzymia większość konsumentów nie musi nawet wiedzieć, gdzie pojawiła się ta nowa, pilniejsza potrzeba lub też ze względu na jakie inne zapotrzebowanie powinni lepiej rozporządzać podażą. Jeśli tylko niektórzy z nich dowiedzą się bezpośrednio o tym nowym popycie i przerzucą nań swoje zasoby oraz jeśli z kolei ludzie świadomi powstałej w ten sposób nowej luki wypełnią ją z jeszcze innych źródeł, efekt ten będzie szybko rozprzestrzeniał się na cały system ekonomiczny, wpływając na wszystkie sposoby wykorzystania nie tylko cyny, ale także jej substytutów i substytutów tych substytutów, na podaż wszystkich rzeczy wytwarzanych z cyny, ich substytutów itd.; wszystko to zaś zachodzi bez wiedzy osób przyczyniających się do tych substytucji o tym, co było pierwotną przyczyną tych zmian. Całość ta działa jak jeden rynek nie dlatego, że któryś z uczestników tego procesu zbadał cały ten obszar, lecz dlatego, że ograniczone jednostkowe pola widzenia uczestników rynku nakładają się na siebie w wystarczającym stopniu by istotne informacje poprzez wielu pośredników dotarły do wszystkich.”2
Hayek twierdzi, że ceny rynkowe pełnią funkcję systemu informacyjnego, które dostarczają wiedzy w zakresie jaka jest konieczna osobom zainteresowanym. Kluczowe według niego są nie tyle ceny, co informacje przez nie przekazywane. A informacje te zostaną utracone wraz ze wprowadzeniem socjalizmu, bo duża część wiedzy o procesach produkcji jest dla planistów nie do zdobycia. Musieliby oni posiadać nadnaturalne zdolności takie jak wszechwiedza i umiejętność czytania w myślach, aby móc zastąpić system cenowy. W owej niemożności zgromadzenia wiedzy w systemie socjalistycznym Hayek upatruje jego nieuchronnej nieefektywności.
Hayek w tej sposób mocno uderzył w projekt Taylora, ponieważ wykazał fundamentalną różnicę miedzy cenami rynkowymi, a cenami arbitralnie ustalonymi przez centralnego planistę. Czy to oznaczało koniec debaty? Nie. Hayek z pewnością bardzo wysoko ustawił poprzeczkę zwolennikom centralnego zarządzania, lecz nie odniósł się do sedna problemu. Jak pisze dr Machaj: „Argument o decentralizacji wiedzy odnosi się w istocie głównie do formy zarządzania, a nie samej własności. Pamiętajmy, że projekt socjalistyczny wiąże się przede wszystkim z radykalną zmianą stosunków własnościowych”.3 W istocie Hayek skrytykował centralny model zarządzania, w którym centralna władza miała by odgórnie decydować o całej produkcji, ale nie skrytykował braku prywatnej własności środków produkcji. Socjaliści mogliby przecież odpowiedzieć, centralny planista nie musi o wszystkim decydować sam. Mógłby pozostawić odpowiednio duży zakres swobody zarządcom czy dyrektorom państwowych zakładów. Dr Machaj bardzo słusznie zauważa, że sednem socjalizmu nie jest centralne zarządzanie lecz nacjonalizacja czynników produkcji, a więc Hayek uderza nie w socjalizm per se, lecz jedynie w jedną z jego możliwych form – centralne zarządzanie produkcją.
Hayek chcąc rozwinąć i wzmocnić pierwotny argument Misesa, skupił się nie na tym co trzeba. Misesowi nie chodziło wcale o to, że centralny planista nie może zdobyć wszelkiej wiedzy (choć to prawda, że nie może, czego podkreślenie jest ważnym wkładem Hayeka w debatę). Argument Misesa opiera się na istnieniu własności, dzięki której kształtują się rynkowe ceny. Hayek bardziej niż na cenach, skupił się na wiedzy. Mises z kolei w późniejszych pracach pisał, że nawet jeśli centralny planista posiadłby wiedzę (w tym, jak można założyć, wiedzę o „okolicznościach miejsca i czasu” czyli o różnych dostępnych sposobach produkcji), to wciąż nie ma narzędzia w postaci pieniężnej kalkulacji, aby ocenić która z tych metod będzie bardziej efektywna. Jak informuje dr Machaj: „Misesowi nie chodziło o to, że przedsiębiorcy wiedzą inne rzeczy o swojej własności, lecz o to, że robią z nią inne rzeczy”.4 Z kolei Hayek w swych późniejszych pracach z lat 80-tych wraca do pierwotnego argumentu Misesa i wyjaśnia:
„Cały sens argumentu Misesa polega na tym, że chociaż teoretyk uzna, iż zwiększenie produkcji jakiegoś dobra będzie zazwyczaj możliwe „za cenę” zmniejszenia produkcji jakichś innych dóbr, to bez cen rynkowych nikt nie będzie wiedział, jak wielka jest ta „cena”. Widzieliśmy, że nawet jeśli wszystkie techniczne możliwości przekształcenia jednego towaru w inny byłyby znane władzom (co interpretowane jako określone lokalne i przejściowe możliwości przekształcenia nie ma rzecz jasna miejsca), to byłoby jeszcze dalekie od umożliwienia centralnym władzom podjęcia racjonalnej decyzji o tym, którą możliwość wybrać5.”
Jak więc widzimy, Hayek nie rozwiązał problemu, lecz wzmocnił argument Misesa, wskazując na heterogeniczność zasobów w gospodarce i tym samym jeszcze bardziej podkreślając konieczność przeprowadzania kalkulacji ekonomicznej dla racjonalnego gospodarowania. Prościej mówiąc, nawet pozornie podobne dobra mają różne indywidualne cechy i indywidualną użyteczność, której nie sposób ująć w statystykach bez ignorowania tych różnic. Można powiedzieć, że Hayek uczynił dla socjalistów problem kalkulacji ekonomicznej jeszcze trudniejszym.
Matematyczne rozwiązanie problemu?
Przez jakiś czas twierdzono, że argumenty Misesa zostały obalone jeszcze przed ich wygłoszeniem przez Enrico Baronego oraz Vilfreda Pareto. Problem kalkulacji ekonomicznej miał rzekomo być rozwiązany poprzez rozwiązywanie układu równań. Jak opisuje dr Machaj, miałoby to działać tak:
„W tym rozwiązaniu centralny planista po ustaleniu hierarchii dóbr konsumpcyjnych rozwiązywałby układ równań, co prowadziłoby do optymalnej alokacji dóbr produkcyjnych dzięki praktycznie natychmiastowej imputacji „cenowej” (współcześnie wyliczonej przez komputer). Gdy potrzeby konsumpcyjne były znane, zestawy równań stanowiły klucz do wskazania właściwych sposobów produkcji, aby minimalizować koszty wynikające z zużycia zasobów6.”
Najprościej powiedzieć, że takie wyliczenia są niemożliwe do przeprowadzenia, z powodu braku danych oraz poziomu skomplikowania obliczeń. Sam Barone, któremu przypisuje się obalenie argumentów Misesa przed ich powstaniem, wcale nie twierdził, że w realnym świecie takie obliczenia są możliwe do przeprowadzenia. Pisał o tym, że rozwiązanie takich równań jest możliwe wyłącznie, gdy pominiemy, ignorowane przez kolektywistów, ekonomiczne wahania technicznych parametrów i weźmiemy pod uwagę wyłącznie ich techniczną zmienność. Ekonomiczne zmiany są „odnajdowane” przez przedsiębiorców na rynku, którzy przeprowadzają nieustannie „eksperymenty”. Nie jest to wiedza, którą można zdobyć a priori. Możemy, na przykład, znać techniczne relacje stali i aluminium, ale nie możemy znać ich wszystkich przyszłych możliwych zastosowań, które możliwe są do znalezienia wyłącznie w procesie przedsiębiorczego działania. Nie znamy ich wzajemnej substytucyjności, bo i stal i aluminium mogą być wykorzystane w wielu różnych procesach produkcji. Jutro może powstać nowy sposób wykorzystania stali lub aluminium, o którym dziś większość osób nie ma pojęcia. Aspektem, którego socjaliści nie uwzględniają, proponując rozwiązanie matematyczne, jest zmiana. Jak pisze dr Machaj:
„Jakiekolwiek zestawienie matematycznych równań opisujących przyszły stan rzeczy na podstawie dzisiejszej wiedzy zakłada nierealistycznie niezmienność świata. Tymczasem świat gospodarczy nieustannie się zmienia, a działanie gospodarcze jest próbą dostosowania się do tych niepewnych zmian (a także ich wywoływaniem)7.”
Problemem nie jest tu samo dokonanie wyboru aluminium czy stali np. do produkcji felg. To możemy zrobić wykonując obliczenia. Odpowiedzieć musimy sobie na pytanie: skąd w ogóle wiemy, że akurat te dwa materiały mamy do wyboru? Zostały one wybrane w procesie przedsiębiorczym i zweryfikowane na rynku. Część rzeczy, które jeszcze kilka lat temu uważaliśmy za zbędne odpady, dziś są używane w produkcji.
Ropa naftowa była w ziemi od setek lat. Co sprawiło, że z problematycznej dla rolników mazi stała się jednym z najbardziej pożądanych surowców? Czy zmieniły się jej techniczne parametry? Nie, zmiana była głównie ekonomiczna. Po odkryciu sposobu jej rafinacji, przedsiębiorcy wykorzystali go, udoskonalili i dostarczyli gotowy produkt klientom. Warto wspomnieć również, że sam postęp technologiczny nie załatwia sprawy. Przez wiele lat po odkryciu sposobu rafinacji ropy, benzyna była uznawana za odpad z produkcji, gdyż producentom zależało na nafcie. Benzynę wylewano do rzek. Czemu teraz nie wylewa jej się do rzek? Czemu z bezwartościowego płynu stała się pożądanym towarem? Znów, zmiana nie była wyłącznie techniczna, była także ekonomiczna. Podobnie w pewnym momencie ktoś odkrył, że felgi można robić z powodzeniem z aluminium i że to zastosowanie przyniesie większą użyteczność konsumentom. Kalkulacja ekonomiczna w działaniu przedsiębiorczym nastawiona jest na niepewną przyszłość . Jest konieczna do przeprowadzenia w obliczu wyboru dotyczącego przyszłości. Przy matematycznych założeniach niezmienności świata, nie potrzebujemy kalkulacji ekonomicznej. Potrzebujemy zwykłej kalkulacji, jeśli dane są znane. Ale te założenia nie zostają spełnione w realnym świecie, który podlega ciągłym zmianom ekonomicznych paramentów.
Na tym kończymy część drugą. Do usłyszenia w części trzeciej, gdzie przedstawimy m.in. wkład Oskara Lange w debatę kalkulacyjną. Zapraszam na stronę prostaekonomia.pl gdzie znajdziecie więcej filmów, artykułów i podcastów. Dziękujemy za wszelkie wsparcie, dzięki Wam powstają kolejne filmy. Jeśli chcesz wesprzeć nasz projekt, odwiedź nas na patronite.pl/prostaekonomia. Linki znajdziesz w opisie filmu.