W pierwszym odcinku informowaliśmy, ze polski ekonomista socjalistyczny Oskar Lange poważnie potraktował pracę Misesa. Dziś, zgodnie z zapowiedzią, zaczniemy od przedstawienia jego znaczącego wkładu w debatę kalkulacyjną.

W odróżnieniu do wcześniej proponowanych statycznych modeli matematycznych, Lange przedstawił rozbudowaną praktyczną koncepcję dynamicznego modelu socjalizmu zdecentralizowanego. Opierała się ona na dwóch głównych filarach: na tezie Taylora, czyli istnieniu cen i ustalania ich metodą prób i błędów oraz na zdecentralizowanym modelu zarządzania. Takim, w którym właścicielem wciąż jest państwo bądź kolektyw, lecz duża swoboda decyzyjna pozostaje w rękach menedżerów publicznych przedsiębiorstw, którzy konkurują między sobą imitując właścicieli na rynku. Lange opisał również praktyczne metody centralnej wyceny. Określa się to mianem socjalizmu rynkowego. Rynek i instytucje właściwe dla kapitalizmu wciąż miałyby istnieć. „Jedyne” co miałoby się zmienić to zniesienie prywatnej własności środków produkcji.1

Lange zarzuca Misesowi używanie zbyt wąskiej definicji słowa „cena”. Uważa, że pojęcie to można definiować na dwa sposoby:

– jako relacje wymienne w ramach stosunków własnościowych – której to definicji używa Mises
– oraz jako zestaw oferowanych możliwości – szersza definicja preferowana przez Langego.

Zaznacza on, że w socjalizmie nie byłoby rzeczywiście cen definiowanych jako relacje wymienne w ramach stosunków własnościowych, ale istniałyby one zgodnie z szerszą definicją czyli jako zestaw oferowanych możliwości.

Lange opisuje2 również sposób wyceny, który znamy już z modelu Taylora:

„Przypuśćmy, że Centralny Urząd Planowania wychodzi z pewnego przypadkowego układu cen. Wszystkie decyzje kierowników produkcji i dysponentów środków produkcji będących własnością społeczną, jak również wszystkie decyzje jednostek – konsumentów i dostawców pracy – opierają się na tych cenach. W wyniku tych decyzji wyznaczona zostaje podaż każdego dobra i popyt na nie. Jeżeli popyt nie równa się podaży, cena danego dobra musi ulec zmianie, trzeba ją podwyższyć, gdy popyt przewyższa podaż, a obniżyć w razie przeciwnym. W ten sposób Centralny Urząd Planowania ustala nowy układ podaży i popytu. Poprzez ten proces „kolejnych prób” dochodzi się ostatecznie do cen równowagi”.

Dr Machaj poddaje krytyce powyższy opis. Twierdzi, że Lange upraszcza model gospodarowania i sprowadza go do ślepego podążania za istniejącymi obecnie różnicami cenowymi i fizycznymi ilościami. Jednak przedsiębiorca, którego działanie nastawione jest na niepewną przyszłość, nie kieruje się istniejącymi już cenami. Próbuje przewidzieć ceny, które konsumenci będą gotowi za dane dobro zapłacić w przyszłości. Często za dobro, które jeszcze nie istnieje i jego cena jest nieznana. Dopiero do tych przyszłych spodziewanych cen, porównuje dzisiejsze koszty (ceny czynników produkcji, pracy itp.). Co istotne, przewidywania niektórych przedsiębiorców będą nietrafne. Będą oni bankrutować, lub będą zmuszeni do szybkiego podjęcia działań w celu przywrócenia rentowności.

Socjalizm rynkowy nie rozwiązuje wielu problemów właściwych dla centralnego planowania. W socjalizmie rynkowym nie istniałaby konkurencja cenowa, bo wpływ na ceny ma jeden właściciel. Jak pisze Bornstein3:

„Chociaż ceny mogą być ustawione tak, aby zrównać podaż z popytem zgodnie z preferencjami planisty, to te preferencje nie mogą być oparte na niezależnej kalkulacji kosztów alternatywnych w postaci niezależnych cen określających rzadkość, ponieważ te stosowane ceny są właśnie uzależnione od preferencji planisty”.

Zarówno Lange jak i Taylor nie wyjaśnili także co mamy uznać za niedobór i nadwyżkę. Czy jeśli ze sklepowej półki nie sprzedadzą się w jeden dzień wszystkie młotki, to należy uznać to za normalną sytuację czy już radykalnie obniżyć cenę, ponieważ mamy do czynienia z nadwyżką? Czy mamy traktować młotki tak samo jak chleb? To są pytania wymagające odpowiedzi, której nie udzielono. Wiele zarzutów można skierować również w stronę koncepcji zdecentralizowanego socjalizmu, która zdaje się imitować działania właścicieli na rynku. Jednak w rzeczywistości decyzyjność menedżerów byłaby bardzo ograniczona. Nie istnieje rynek ziemi, budownictwa, pracy menedżerskiej, ani konkurencja cenowa. Decyzję o tym co produkować wciąż podejmuje właściciel, w tym przypadku Urząd Centralny, kolektyw lub planista. Menedżer może najwyżej dokonywać korekt w samym sposobie produkcji, jednak to co ma być produkowane i z jakim budżetem ustalone jest już z góry.4 Jak pisał Mises5:

„Przedsiębiorcy i kapitaliści zakładają spółki i inne firmy, powiększają je, ograniczają ich rozmiary, dzielą i łączą z innymi przedsiębiorstwami; kupują i sprzedają akcje i obligacje istniejących i powstających spółek; przyznają i cofają kredyty, ściągają należności; krótko mówiąc, wykonują wszystkie działania, które łącznie noszą nazwę rynku kapitałowego i pieniężnego”.

Dr Machaj dodaje do tego ważny komentarz:

„Te wszystkie działania w socjalizmie wykonuje centralny właściciel. Lange nie może argumentować, że publiczni menedżerowie mogliby prowadzić te same działania, ponieważ centralny planista musiałby de facto uczynić ich właścicielami. Dyrektor przedsiębiorstwa państwowego w socjalizmie nie może przecież sprzedać swojej fabryki i zainwestować w inną działalność, co dotyczy także „socjalizmu rynkowego” w przeciwnym razie na czym polegałby ten „socjalizm”?”6

Znów wracamy do stwierdzenia użytego przy omawianiu Hayekowskiego problemu wiedzy w społeczeństwie: Nie chodzi o to, że przedsiębiorcy wiedzą inne rzeczy o swojej własności, tylko że ROBIĄ z nią inne rzeczy.

Zatem menedżer publicznego zakładu produkcyjnego ma określone z góry co i dla kogo produkować a jego swoboda wyboru dotyczy sposobu produkcji. Ale i to nie jest prawdą, ponieważ jego wybór będzie uzależniony od wyników kalkulacji, którą przeprowadzi, a kalkulacja będzie oparta na cenach ustalonych z góry przez centralnego planistę. Ustalenie cen z góry określa również racjonalny wybór oparty na kalkulacji przy użyciu owych ustalonych cen. Ceny na rynku są wypadkową preferencji i planów wielu różnych ludzi, natomiast ceny w socjalizmie zależą wyłącznie od woli tego, który je ustala. Próba twierdzenia, że takie ustalone ceny stanowią jakieś obiektywne kryterium jest pozbawiona sensu.7

Zróbmy mały eksperyment:

Przejdź się po pokoju i nadaj wszystkiemu co zobaczysz cenę, zgodnie ze swoją opinią. Czy powstałe w ten sposób ceny będą stanowiły jakieś obiektywne kryterium? Czy jeśli zaczniesz udawać, że teraz te ceny kierują twoim działaniem, to będzie się to różnić w jakiś sposób od sytuacji, gdybyś podejmował decyzję o swoich rzeczach bez nadawania im cen? Nie, wciąż będziesz postępował tak samo, bo to ty ustaliłeś ceny zgodnie ze swoim uznaniem. Jednostronne nadawanie czemukolwiek ceny, nic nie zmienia.8

W istocie jest duża różnica między wolnym rynkiem a socjalizmem rynkowym. Ukażmy tę różnicę na przykładzie przytoczonym przez dr. Machaja9:

„W znacjonalizowanym systemie edukacji pozostawienie pewnej swobody decyzji dyrektorom szkół nie przybliża takiego systemu do systemu konkurencji, który istnieje w  edukacji na wolnym rynku. [przy założeniu, że nie dopuszczono konkurencji ze strony sektora prywatnego]. Państwowe instytucje decydują o strukturze systemu edukacji, o tym, ile ma być szkół i  jakich, gdzie mają powstać, jaka ma być ich struktura, jaki program nauczania, a przede wszystkim określają sposób ich finansowania. Pozostawienie pewnej swobody dyrektorom szkół nie zmienia zasadniczo państwowego charakteru edukacji. Analogicznie rzecz się ma z socjalizmem rynkowym, w którym część zadań można powierzyć menedżerom. Lange podkreśla, że zawiadują oni jedynie określonymi fazami produkcji, natomiast strategiczne decyzje dotyczące rodzaju produkcji, rozdziału kapitału i czynników produkcji zostały podjęte wcześniej, bez uwzględnienia czynnika konkurencyjności”.

Lange w dalszej swojej karierze naukowej zmienił podejście. Wrócił do matematycznej próby rozwiązania problemu, przy użyciu superkomputera, co omawialiśmy już wcześniej. Jak podsumowuje dr Machaj10:

„Odkąd jednak stał się członkiem centralnych władz państwowych i partyjnych, nie interesował go ani socjalizm rynkowy, ani superkomputer, który miałby pomagać planistom. Jego niekonsekwencja (zarówno teoretyczna, jak i praktyczna) może być dobrym dowodem na to, że raczej był zainteresowany w swojej pracy naukowej obroną stanowiska socjalistycznego jako takiego, tak aby socjalizm zyskał intelektualną aprobatę elit, a w konsekwencji szersze poparcie społeczne”.

Najważniejsze stanowiska w debacie zakończymy przedstawiając wkład mniej znanego jej uczestnika – Waltera Euckena. Ostro skrytykował on koncepcję socjalizmu rynkowego w swej książce „Podstawy polityki gospodarczej”, bazując na empirycznych badaniach niemieckiej gospodarki socjalistycznej. Eucken przyjmuje dualistyczne stanowisko w kwestii funkcjonowania socjalizmu, co oznacza, że gospodarowanie w kapitalizmie nie jest uniwersalne dla każdego systemu dającego się pomyśleć, lecz jest właściwe dla systemu opartego na wolnej wymianie tytułów własności i że nie będzie funkcjonować tak samo, gdyby próbować przenieść je na grunt systemu, gdzie prawo własności nie istnieje. Jest to stanowisko przeciwstawne do monizmu, według którego zasady gospodarowania są uniwersalne niezależnie od otoczenia instytucjonalnego.11

W swych empirycznych badaniach Eucken zauważył podstawowe różnice między kapitalizmem i socjalizmem. Jak już ustalono wcześniej, system cenowy może występować formalnie zarówno w kapitalizmie, jak i socjalizmie. Jednak istotną różnicą jest fakt, że system cenowy w kapitalizmie, poza innymi swymi zadaniami, pełni także funkcję kontrolną. Przedsiębiorca podejmując szereg niewłaściwych decyzji inwestycyjnych, będzie systematycznie tracił aż w końcu zbankrutuje. Jest to przykra sytuacja dla przedsiębiorcy, który zbankrutował, ale kluczowa gdy mówimy o gospodarowaniu.

Dla prawidłowej alokacji zasobów jest bardzo istotne, że nierentowne przedsięwzięcia upadają, a zasoby uwięzione w marnotrawnych przedsięwzięciach znajdują swoje produktywne zastosowanie gdzie indziej. Warto w tym miejscu przypomnieć fakt, który już wielokrotnie powtarzaliśmy12. Osiągane zyski są nie tylko „wypłatą dla przedsiębiorcy”, są także kluczową informacją, że efektywnie wykorzystuje on rzadkie zasoby; że tworzy wartość dodaną. Straty natomiast mówią o tym, że inwestycja marnuje rzadkie zasoby na produkcję, której nikt nie chce na tyle, by pokryć poniesione koszty. Przedsiębiorca, który stale ponosi straty, zubaża nie tylko siebie, ale też pośrednio zubaża wszystkich innych, ponieważ w tym samym czasie zasoby, które marnuje, mogłyby przysłużyć się podnoszeniu poziomu życia, gdyby inaczej je wykorzystać.

W socjalizmie tak to nie funkcjonuje. W przypadku braku konkurencji wielu właścicieli nie ma możliwości stracić majątku na czyjąś rzecz. Klienci nie przejdą do konkurencji, gdy jej nie ma. Gospodarowanie prywatnego właściciela, zderza się w kapitalizmie z planami innych właścicieli. Właściciele nawzajem kontrolują swoje przedsięwzięcia poprzez system cen. W socjalizmie jest jeden właściciel, którego nikt nie kontroluje za pomocą cen. Nie ma on konieczności ekonomizowania zasobów. Wbrew swojej nazwie, „wolny rynek” posiada wiele hamulców, które powstrzymują przed marnotrawnymi przedsięwzięciami. Prawdziwa tzw. „wolna amerykanka” dotyczy niekontrolowanego przez nikogo jedynego właściciela w socjalizmie i ma to konsekwencje opisane przed chwilą. Dotyczy to również socjalizmu rynkowego, w którym wciąż jest jeden właściciel i jeden plan, a jedynie niewielka swoboda decyzyjna pozostawiona jest menedżerom. To właściciel przekazuje instrukcje co produkować. A nawet gdyby tego nie robił i pozbawił się części decyzyjności na rzecz kierowników zakładu, zezwalając na quasi-konkurencję, to wciąż przyznaje ziemię, budżet i steruje cenami oraz ich elastycznością (poprzez przyjęcie określonych definicji nadwyżki i niedoboru oraz określanie o ile dana cena miałaby wzrosnąć).

Dr Machaj zauważa, że: „System, w którym planista ustala budżety, zasady rozpoznawania nadwyżek i niedoborów, a także określa ceny wyjściowe oraz to, jak je potem zmieniać, wyznacza mu pierwszoplanową rolę, jeśli idzie o ocenę sytuacji gospodarczej, a także pomysły, które jej dotyczą. Wszelkie zmiany istniejących cen wychodzą w tej propozycji od centralnej agencji i określają ex ante, które firmy mają ponosić straty, a które osiągać zyski”.13

Jedyne co rozwiązałoby te problemy, to pozostawienie pełnej decyzyjności kierownikom zakładów, lecz to jest już de facto wprowadzeniem systemu własności prywatnej – kapitalizmu.

Socjalizm rynkowy w swej istocie jest wciąż centralnym planowaniem z nieco odmiennym systemem zarządzania. Zamiast bezpośredniego centralnego zarządzania, wprowadza się pośrednie centralne zarządzanie.

1 MACHAJ M., Kapitalizm, socjalizm i prawa własności, Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa 2013 s. 68-70

2 LANGE O., Pisma ekonomiczne i społeczne, PWN, Warszawa 1961 s.103

3 BORNSTEIN M., The Soviet Price System, American Economic Review, Vol. 52, No. 1., 1962, s.97-98 [tłum. w.] MACHAJ M., Kapitalizm, socjalizm i prawa własności, Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa 2013 s. 76

4 MACHAJ M., Kapitalizm, socjalizm i prawa własności, Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa 2013 s. 72

5 MISES L. von., Ludzkie działanie. Traktat o ekonomii, Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa 2011 s. 599

6 MACHAJ M., Kapitalizm, socjalizm i prawa własności, Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa 2013 s. 72

7 „Dochodząc do rozważań o cenach ustalanych centralnie w ładzie socjalistycznym, nie sposób pominąć ważnego aspektu, z którego nie zdawał sobie sprawy Lange, a czego nie dostrzegli jego krytycy. Otóż wprowadzenie centralnie zarządzanej listy wszystkich czynników produkcji wraz z pierwotnym rozdzieleniem tychże czynników między wybranych z góry menedżerów oznacza, że „optymalne” decyzje są zdefiniowane a priori przez samego planistę. Jeśli wszystkie ceny wynikają z  decyzji jednego właściciela, to niestety nie mogą być traktowane jako niezależne źródło szacowania kosztów alternatywnych. W systemie dobrowolnym przedsiębiorcy działają w kontekście ograniczeń własnościowych, które w świecie gospodarki rynkowej stają się ograniczeniami cenowymi. Z  punktu widzenia przedsiębiorcy ceny stanowią niezależny mechanizm szacowania, ponieważ są niezależne od jego woli i wyrażają konkurencyjne oferty wszystkich innych właścicieli. Nie może to się zdarzyć w wypadku socjalistycznego ustalania list cenowych. Skoro planista ustala centralnie ceny, to gdy podejmuje decyzje gospodarcze, posługując się tymi cenami, nie może ich traktować jako niezależnych od siebie wskaźników kształtowanych przez konkurentów, gdyż takowi nie istnieją” (MACHAJ M., Kapitalizm, socjalizm i prawa własności, Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa 2013 s. 76)

8 „Centralne ustalanie cen ma taki sens jak ustalanie cen przez jednego członka gospodarstwa domowego, który wszystkim rzeczom w mieszkaniu przypisuje ceny (w  zależności od swojej woli), a następnie próbuje udawać, że te ceny nim w jakiś sposób kierują. Owe ceny są dla niego równie przydatnym wskaźnikiem, jak jego suwerenna decyzja, którą można podjąć bez nadawania rzeczom jakichkolwiek parametrów. Nie ma żadnych powodów, aby ten rezultat choć trochę się różnił.” (MACHAJ M., Kapitalizm, socjalizm i prawa własności, Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa 2013 s. 77)

9 MACHAJ M., Kapitalizm, socjalizm i prawa własności, Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa 2013 s. 74

10 Ibid. s. 77-78

11 Ibid. s. 89

12 Np. w filmie „Rola przedsiębiorcy oraz zysk i strata”
https://prostaekonomia.pl/rola-przedsiebiorcy-oraz-zysk-strata/

13 MACHAJ M., Kapitalizm, socjalizm i prawa własności, Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa 2013 s. 92