Anarchokapitalizm to libertariański projekt ładu bezpaństwowego. W anarchokapitalizmie zapewnianiem bezpieczeństwa, tworzeniem prawa i rozstrzyganiem sporów zajmowałyby się nie instytucje państwowe (te zostałyby zlikwidowane), ale prywatne, konkurujące ze sobą o względy klienta firmy. Anarchokapitaliści wierzą, że prywatne firmy są w stanie efektywnie zastąpić państwo w tworzeniu porządku społecznego. Wierzą, że anarchia nie musi oznaczać chaosu i bezprawia. Jeśli ład anarchokapitalistyczny funkcjonowałby zgodnie z założeniami jego zwolenników, miałby dwie wielkie przewagi nad państwem: posiadałby całkowicie dobrowolny charakter i byłby o wiele bardziej efektywny ekonomicznie. Możliwość stabilnego funkcjonowania anarchokapitalizmu nie jest jednak łatwa do dowiedzenia i jest przedmiotem dyskusji wśród ekonomistów i filozofów polityki.

Pokażemy, w jaki sposób prywatne instytucje mogłyby spełniać trzy funkcje, które są konieczne do zapewnienia porządku społecznego, a więc (a) zapewnić bezpieczeństwo, (b) rozstrzygać spory między jednostkami, (c) tworzyć prawo.

Projekt Libertariański

  1. Prywatna produkcja bezpieczeństwa

Zapewnieniem jednostkom bezpieczeństwa w ładzie anarchokapitalistycznym zajmowałyby się prywatne agencje ochrony (PAO). Ponieważ istniałby duży popyt na bezpieczeństwo, na rynku działałoby wiele agencji, które konkurowałyby ze sobą o względy klientów. Każda osoba wybierałaby agencję, której oferta wyglądałaby najbardziej zachęcająco, i podpisywałaby z nią umowę o ochronę. By zapewnić klientom bezpieczeństwo, agencje angażowałyby się w następujące działania:

  • Działania ochroniarskie – ochrona przed agresją ze strony osób trzecich: patrolowanie okolicy, instalowanie systemów bezpieczeństwa, zapewnianie obecności ochroniarzy na danym terenie itd.
  • Działania policyjne – agencje odzyskiwałyby skradzione dobra, łapałyby przestępców, doprowadzały ich przed oblicze prawa, zbierały dowody ich winy i karały ich itd..
  • Reprezentacja prawna – agencje reprezentowałyby klientów w sporach z innymi klientami/agencjami.
  • Ubezpieczanie – agencje oferowałyby klientom ubezpieczenia od strat spowodowanych agresją ze strony osób trzecich.

Konkretny zakres obowiązków PAO względem klienta wyszczególniony byłby w umowie. Umowy podpisywane byłyby prawdopodobnie na dłuższy okres, jednak klienci rezerwowaliby sobie prawo, by w dowolnym momencie wypowiedzieć umowę. Jeżeli klient uznałby, że agencja nie spełnia jego oczekiwań, mógłby zrezygnować z jej usług i podpisać umowę z inną agencją (tak jak dziś rezygnujemy z usług dostawcy Internetu czy operatora telefonii komórkowej).

1.1. Państwowa i prywatna produkcja bezpieczeństwa

W tym momencie ujawnia się podstawowa różnica między państwową a prywatną produkcją bezpieczeństwa. Państwo nie utrzymuje się z dobrowolnych datków, ale z pieniędzy, które odbierane są podatnikom przemocą, dodatkowo zabrania innym producentom konkurować ze sobą na obszarze produkcji bezpieczeństwa. Ponieważ jednostka niezadowolona z tego, w jaki sposób państwo zapewnia jej bezpieczeństwo, nie może wycofać swych pieniędzy i użyć ich, by kupić usługę u konkurencyjnego producenta, państwo nie ma żadnej zachęty ekonomicznej, by dbać o niską cenę / wysoką jakość bezpieczeństwa. Przeciwnie, im wyższa cena / niższa jakość produktu, tym większe zyski zanotować może państwo. Dodatkowy problem polega na tym, że ponieważ państwo nie sprzedaje bezpieczeństwa pojedynczym osobom, ale dba o bezpieczeństwo całego społeczeństwa, jednostki nie mają możliwości poinformowania w efektywny sposób (za pomocą systemu cen) państwa o swoich potrzebach związanych z bezpieczeństwem.

Odmiennie wyglądałaby sytuacja w anarchokapitalizmie. Ponieważ niezadowoleni z poziomu usług klienci uciekaliby do konkurencji, agencje musiałyby bezustannie obniżać cenę / zwiększać jakość bezpieczeństwa, by utrzymać się na rynku. Produkcja bezpieczeństwa stałaby się obszarem bezustannych innowacji. W momencie, w którym jedna z PAO wprowadzałaby innowację (np. lepsze metody ścigania przestępców), zdobywałaby większe udziały w rynku. Nie chcąc stracić klientów, konkurencja musiałaby bądź skopiować innowację, bądź odpowiedzieć inną innowacją. Po krótkim czasie wszystkie agencje znalazłyby się znów na tym samym (ale już wyższym!) poziomie i by zdobyć większe udziały w rynku, któraś z nich musiałaby zaproponować kolejne innowacje. Równocześnie żadna agencja nie mogłaby pozwolić sobie na niedokładność, nierzetelność czy ignorowanie potrzeb konsumentów. Skończyłoby się to dla niej PR-ową katastrofą i odpływem klientów. Groźba odpływu klientów chroniłaby jednostki ubezpieczone w danej agencji przez nadużyciami z jej strony. Klienci na wolnym rynku zachowują się niczym ławica ryb, panika wywołana przez jednego może spowodować ucieczkę wielkiej ich liczby. Dodatkowym zabezpieczeniem przed nadużyciami ze strony PAO byłoby podwójne, krzyżowe ubezpieczenie – klienci mogliby szukać obrony przed jednym PAO u drugiego PAO. Nieuczciwe agencje ochrony nie tylko traciłyby klientów, ale również narażałyby się na konflikt z innymi agencjami.

PAO nie sprzedawałyby bezpieczeństwa całemu społeczeństwu, ale zaspokajałyby specyficzne potrzeby konkretnych jednostek. Właściciel fabryki potrzebuje innych metod zapewniania bezpieczeństwa niż starsza pani mieszkająca w spokojnej okolicy na strzeżonym osiedlu (starsza pani płaciłaby za bezpieczeństwo dużo mniej). Dla każdej osoby istnieje jedna specyficzna metoda użycia dostępnych zasobów, która pozwoli zapewnić jej najwyższy poziom bezpieczeństwa. Tę metodę można wykryć tylko wtedy, jeśli różni producenci będą proponować różne metody użycia zasobów, a klient będzie mógł ocenić, która z nich najbardziej mu odpowiada, i wynagrodzić producenta, który ją odkrył, kupując jego produkt. Warunkiem zapewnienia konsumentom dopasowanego do ich potrzeb produktu jest jego dehomogenizacja i istnienie systemu cen (1) (2), za pomocą którego klienci mogą informować producentów o swoich potrzebach.

W anarchokapitalizmie bezpieczeństwo stałoby się towarem rynkowym. Ta sama zasada, która sprawia, że rynek oferuje nam wielką obfitość dżemów, butów, samochodów i telefonów komórkowych w coraz niższych cenach i o coraz wyższej jakości, spowodowałaby ciągły proces zwiększania jakości / obniżania ceny bezpieczeństwa.

1.2. Relacje między agencjami ochrony

Wskazując na zyski płynące z demonopolizacji produkcji bezpieczeństwa, założyliśmy, że bezpieczeństwo może być produkowane przez wiele podmiotów gospodarczych. Czy jednak nie jest ono specyficznym dobrem, które by być efektywnie produkowane, musi być produkowane przez jeden podmiot?

Przeanalizujmy, w jaki sposób wyglądałyby relacje między agencjami ochrony. Wyobraźmy sobie następującą sytuację. Podczas nieobecności Jana ktoś włamał się do jego domu i ukradł określoną sumę pieniędzy. Jan informuje o zajściu agencję ochrony, w której jest ubezpieczony (PAOA). Agencja (zgodnie z umową) wypłaca odszkodowanie i rozpoczyna poszukiwania winnego. Na nagraniu z monitoringu, który PAOA zainstalowała przed domem Jana, widać, że włamania dokonał Marek. Celem PAOA będzie zmuszenie Marka, by zapłacił odszkodowanie za naruszenie, którego się dopuścił. PAOA mogłaby zwrócić się bezpośrednio do Marka, wie jednak, że będzie on szukać pomocy u agencji, w której jest ubezpieczony, dlatego zwraca się bezpośrednio do niej (PAOB). PAOA przedstawia PAOB dowody wskazujące na winę Marka i żąda odszkodowania. Odszkodowanie miałoby naprawić materialne szkody i wynagrodzić cierpienie, którego doznała ofiara przestępstwa. Istnieją trzy możliwe reakcje PAOB:

  • Może ona uznać roszczenia i poinformować Marka, że musi zapłacić odszkodowanie.
  • Może zgodzić się na oddanie sprawy do prywatnego sądu, który miałby rozstrzygnąć spór (ocenić, czy Marek rzeczywiście jest winny, jak duże powinno być odszkodowanie).
  • Może ogłosić, że nie uznaje roszczeń PAOA i że jeśli agencja ta będzie próbowała odebrać odszkodowanie od Marka, uzna to za akt agresji i będzie go bronić z użyciem przemocy.

Krytycy anarchokapitalizmu wskazują, że często wybieranym rozwiązaniem byłoby rozwiązanie (c). Miast rozstrzygać spory w cywilizowany sposób, agencje bezustannie walczyłyby ze sobą. Zwolennicy anarchokapitalizmu twierdzą, że agencje praktycznie zawsze wybierałyby polubowne rozwiązania. Kto ma rację?

1.3. Dlaczego agencje nie będą ze sobą walczyć

Co zyskałaby agencja, wybierając rozwiązanie pokojowe, a co, decydując się na wojnę z inną agencją? Rozwiązanie pokojowe umożliwiałoby agencjom długotrwałe czerpanie zysków z ochrony klientów. Ponieważ PAO obiecywałyby chronić swych klientów przed agresją, sędziowie zaś w bezstronny sposób określaliby, kto w danej sytuacji był sprawcą agresji, zlecanie rozstrzyganie sporów prywatnym sędziom pozwoliłoby PAO w niezakłócony sposób realizować ich zadania i, co za tym idzie, utrzymywać się z wpływających na bieżąco składek ubezpieczeniowych. Głównym zyskiem ze współpracy między PAO jest więc możliwość istnienia rynku produkcji bezpieczeństwa i, co za tym idzie, zarabianie na tym rynku przez konkretną agencję. Równocześnie, firmy, które chciałyby zwiększyć swe udziały na rynku, mogłyby próbować pokonać konkurencję na polu rywalizacji gospodarczej.

Być może jednak agencja zyskałaby więcej, gdyby przestała współpracować z jedną lub wszystkimi agencjami? Trzy powody mogłyby ją skłaniać do takiego działania:

  • gdyby w wyniku zastraszania innych agencji dana PAO wygrywałaby więcej sporów, mogłaby przyciągnąć klientów,
  • klienci byliby skłonni płacić więcej agencji, która broniłaby ich nawet wtedy, gdy to oni są winni,
  • pokonując inne agencje, agencja mogłaby zapewnić sobie monopol na danym obszarze, co pozwoliłoby jej „bezkarnie” podwyższyć ceny, a nawet przekształcić się w państwo.

Potencjalne zyski z walki wydają się więc duże. Jakie koszty wiązałyby się z takim działaniem?

Załóżmy, że PAOB wybiera drogę przemocy i staje się agencją-piratem. Decyduje, że w przypadku konfliktu z PAOA (pirat rozpoczyna od konfliktu z pojedynczą agencją, nie byłoby rozsądnie wypowiedzieć wojnę wszystkim PAO naraz), nie będzie szła na ugodę, ale stanie po stronie swego klienta niezależnie od tego, czy będzie on miał rację, czy nie. PAOA natychmiast odpowiedziałaby tym samym i znalazłyby się one w stanie wojny. Co oznaczałoby to dla agencji-pirata? Po pierwsze, agencje, które dotychczas zajmowały ubezpieczaniem klientów i ochranianiem ich, co miało dość rutynowy przebieg, zgodny z ich dotychczasowym profilem biznesowym, będą musiały zająć się działaniami quasi-militarnymi, które nie są ich specjalnością. Oznacza to konieczność przeznaczenia części zasobów na militarną walkę z drugą agencją. To z kolei wiązać może się z koniecznością podniesienia składek ubezpieczeniowych, co owocować może odpływem klientów. Po drugie, przemoc jest ze swej natury o wiele mniej przewidywalna niż działania pokojowe. Ponieważ o wiele trudniej przewidzieć zwrot inwestycji z tego typu działań, agencje mogą wahać się przed ich podjęciem. Po trzecie, może nie być łatwo przekonać pracowników agencji, którzy dotąd zajmowali się zapewnianiem bezpieczeństwa, by zaangażowali się w działalność bliższą raczej działaniom mafii. Rozpoczęcie tego typu działań musiałoby wiązać się z koniecznością zaproponowania dużych podwyżek pracownikom. Po czwarte, część klientów agencji pirata mogłaby zdecydować się ją opuścić. Mogliby oni bać się, że stracą na tym, że ich konflikty nie będą rozstrzygane w sposób pokojowy. Po piąte, piracka agencja mogłaby liczyć się z atakiem wyprzedzającym ze strony innych PAO, które nie czekałyby biernie, aż zacznie ona dominować kolejne agencje. Ostatecznie więc, choć mogą istnieć teoretyczne powody, dla których agencja mogłaby próbować zerwać pokojowe relacje z innymi PAO, działanie takie wydaje się zbyt ryzykowne i wiąże się ze zbyt wielkimi kosztami. W wypadku konfliktów agencje, miast walczyć ze sobą, oddawałyby więc sprawy do prywatnych sądów.

2. Prywatne sądy

Ponieważ agencje oferować będą ochronę przed agresją, zadaniem sądu będzie rozstrzygnąć, czy w danym przypadku doszło do agresji. Jeżeli PAOA i PAOB obiecały swym klientom, że będą ich broniły przed agresją, w przypadku konfliktu między Janem i Markiem sąd musiałby rozstrzygnąć, kto zainicjował przemoc wobec kogo. Podstawowym zadaniem sądów w anarchokapitalizmie byłoby określenie, czy doszło do złamania zasady nieagresji. Oczywiście, ustalenie tego nie zawsze będzie łatwe. Wróćmy do omawianej sytuacji z włamaniem. Załóżmy, że na monitoringu widać, że sprawca jest podobny do Marka i że Marek był widziany przez dwie osoby w okolicy, gdy doszło do włamania. Czy takie dowody wystarczą, by uznać go za winnego? Wobec braku odgórnie narzuconego prawa sądy musiałyby samodzielnie rozwiązywać tego typu problemy. Ów brak odgórnie ustalonych zasad może wydawać się wadą systemu prywatnego sądownictwa, jest jednakże jego największą zaletą. Zauważmy bowiem, że właściwe zasady postępowania w takich sytuacjach nie są wcale oczywiste i muszą dopiero zostać odkryte (i dalej, mogą być cały czas udoskonalane). Różne sądy rozstrzygałyby te problemy w różny sposób, klienci zaś wybierali te sądy, których zasady postępowania byłyby najbardziej efektywne. Sądy, które nie potrafiły wymyślić dobrych zasad, naśladowałyby te, którym się to udało (inaczej wypadłyby z gry). To z kolei stwarzałoby ekonomiczną zachętę, by wymyślić nowe, lepsze metody rozstrzygania problemów prawnych. Tendencja do szukania innowacji przeplatałaby się z tendencją do uniformizacji. Jakość prawa bezustannie by rosła. U zarania anarchokapitalizmu (nim wytworzyłyby się standardowe zasady postępowania w danej sytuacji) moglibyśmy obawiać się chaosu prawnego, jednak prywatne sądy mogłyby początkowo korzystać z rozwiązań prawnych, które obowiązywały wcześniej w danym państwie.

Zauważmy, że w państwowy system produkcji usług sędziowskich nie jest wbudowany żaden ekonomiczny mechanizm, który skłaniałby pracowników tego systemu do dbania o potrzeby klientów. Skoro sędzia dostaje uposażenie niezależnie od zadowolenia klientów, dlaczego miałby o to zadowolenie dbać? I jak miałby o nie dbać, skoro wobec braku systemu cen, nie wie, jakie są potrzeby klientów? W ładzie anarchokapitalistycznym sędziowie poddani byliby dyscyplinującemu działaniu mechanizmu rynkowego. Wymagano by od nich, by orzekali: (a) kompetentnie, (b) bezstronnie, (c) szybko i (d) tanio. Sędziowie, którzy oferowaliby najlepszą kombinację cech (a), (b), (c) i (d), utrzymywaliby się na rynku. Ci, którzy byliby nieuczciwi, nie znaliby się na prawie, działaliby nieefektywnie i żądaliby zbyt wysokich cen, wypadaliby z gry.

W jaki sposób wybierane będą sądy i sędziowie? Istnieje wiele możliwych rozwiązań tego problemu. Pierwsza możliwość polega na tym, że strony wspólnie ustalałyby, jaki sędzia ma rozstrzygać w sporze między nimi. Agencje mogą również poprosić klientów o wybranie kilku sędziów z listy sędziów, z którymi agencja współpracuje. Jeżeli wśród wybranych przez obie strony znalazłby się ten sam sędzia, on rozstrzygałby spór. Wreszcie, agencje mogłyby same ustalić listę np. czterech zajmujących się danym typem spraw sędziów, z którymi współpracują, i przedstawić ją stronom. Strony mogłyby zawetować jednego z sędziów i z pozostałych dwóch losowano by ostatecznego sędziego.

2.1. Przekupstwo

Czy oskarżony, któremu groziłoby zapłacenie olbrzymiego odszkodowania, nie miałaby silnej zachęty, by przekupić sędziego? Z pewnością. Po pierwsze jednakże, zarówno sędzia, jak i strony podpisywaliby umowę, że jeśli zostaną przyłapani na przekupstwie, grozi im określona kara. Uczciwi sędziowie mogliby zgadzać się na wyższe kary, co mniej chętnie czyniliby sędziowie, którzy mieliby skłonność do oszustw (byłaby to cenna informacja dla klientów). Po drugie, przekupny sędzia ryzykowałby nie tylko karę, ale również utratę pozycji na rynku. Sędzia, który zasądzałby w ewidentnie stronniczy sposób, nie mógłby liczyć, że zostanie ponownie wybrany przez klientów. Choć przyjęcie łapówki wiązałoby się z jednorazowym zyskiem (jeżeli sędzia nie zostałby złapany!), wiązałoby się również z długofalowymi stratami wynikającymi z utraty reputacji. Po trzecie, na współpracy z przekupnym sędzią traciłaby również agencja ochrony, której reputacja byłaby zagrożona (co stwarzałoby zachętę, by PAO pilnowało sędziów). Po czwarte, istniałaby możliwość apelacji. Ponieważ niezgadzająca się z wyrokiem strona zawsze mogłaby się odwołać, przekupujący musiałby próbować przekupić wszystkie instancje, co mnożyłoby koszty przekupstwa i ryzyko z nim związane. Wydaje się, że prywatny system sądowy byłby lepiej zabezpieczony przed przekupstwem niż państwowy.

Autor: Stanisław Wójtowicz
Strona autora: stanislawwojtowicz.pl
Link do części 2