Zmiana na stanowisku prezydenta nie zmniejszy ilości czasu i energii, którą ludzie będą poświęcać na debaty o rosnących nierównościach. W zasadzie spodziewałbym się, że takie debaty staną się nawet częstsze i bardziej intensywne.

Napisałem szereg artykułów i miałem wiele wystąpień na temat kwestii krążących wokół tematu pogłębiających się nierówności. Zawierają one cały wachlarz danych (większość z których można znaleźć tej pracy i w tej), które wskazują, że większość twierdzeń dotyczących rosnących nierówności jest błędna, wyolbrzymiona, lub ignoruje pozostałe dowody.

Jednakże, tym co chcę osiągnąć w tym tekście, jest bardziej skupienie się na pytaniach, które powinny zostać zadane w trakcie takich debat. W szczególności, chcę poruszyć cztery kwestie, które powinny być w centrum dyskusji o nierównościach.

Tak często te dwie kwestie są mylone w dyskusjach o nierównościach. Ci, którzy są zaniepokojeni nierównościami często zaczynają mówić o tym jak ciężko jest biednym. Jednym z wyjaśnień tego stanu rzeczy jest założenie, że rosnące nierówności muszą oznaczać, iż bogaci się bogacą a biedni biednieją. Mówiąc precyzyjniej, niektórzy zdają się myśleć, że biedni są biedniejsi ponieważ bogaci są bogatsi. To znaczy, wychodzą z założenia, że gospodarki są grą o sumie zerowej, więc jeśli ktoś jest bogatszy, jego bogactwo musiało pochodzić od biednego.

Wyjaśnij więc sprawę od razu. Upewnij się, że wszyscy mówicie o tej samej rzeczy. Ponieważ jeśli mówimy o ubóstwie, istnieją przytłaczające dowody, że zarówno globalnie jak i w USA, ubóstwo absolutne drastycznie obniżyło się w ciągu ostatnich 25 lat.

2: Czy mówimy o nierównościach w dochodzie, majątku czy konsumpcji?

Ludzie zmartwieni nierównościami, często w dyskusjach przeskakują między nierównościami dochodowymi a majątkowymi. Nawet ten dobrze znany viralowy film się tego nie ustrzegł. Rozpoczyna się prezentacją danych na temat majątku, ale w kilku miejscach, przy omawianiu przedstawionych grafik, odnosi się do wynagrodzenia. To jest dochód, nie majątek.

Majątek to suma naszych aktywów pomniejszonych o zobowiązania. To zasób. Dochód jest zmianą netto w naszym majątku w określonym czasie, takim jak wtedy, gdy otrzymujemy wypłatę. Jest to przepływ. Człowiek może mieć duży majątek, lecz niski dochód, tak jak osoba starsza, która żyje z oszczędności ale ma w pełni spłacony dom. I odwrotnie, ktoś może mieć wysoki dochód i niewielki majątek, gdy otrzymuje dużą wypłatę, lecz wydaje wszystko natychmiast na dobra konsumpcyjne. Dane oraz inne zagadnienia są różne w zależności od tego czy rozmawiamy o majątku czy o dochodzie. Niech będzie jasne czego dotyczy rozmowa.

Nierówność pod względem konsumpcji jest trzecią możliwością. Tu mówimy o różnicy między tym co bogaci i biedni mogą konsumować. Dostępne dowody wskazują, że nierówność pod względem konsumpcji jest dużo niższa niż ta pod względem dochodu lub majątku, szczególnie w USA. Domy ubogich Amerykanów mają w większości to samo wyposażenie co domy bogatych, nawet jeśli jakość tego wyposażenia jest niższa. A luka między bogatymi a biednymi w tym zakresie zwęziła się w ostatnich kilku dekadach. Ponieważ w ostateczności liczy się to co możemy skonsumować, jest to kwestia warta wyjaśnienia.

3: Co z mobilnością dochodową?

Ludzie martwiący się nierównościami często argumentują jakoby bogaci, którzy się bogacą, oraz biedni, którzy biednieją, byli tymi samymi ludźmi z roku na rok. Widzą stwierdzenia, że ludzie należący do top 20% pod względem dochodu mają większy udział w dochodzie narodowym niż 30 lat temu, oraz że 20% najmniej zarabiających ma mniejszy udział i zdają się myśleć że oznacza to, iż ci sami ludzie, którzy byli bogaci są bogatsi a ci, którzy byli biedni są biedniejsi.

Jednakże to spojrzenie ignoruje kwestie mobilności dochodowej. Takie statyczne porównania dwóch wybranych lat oddzielonych od siebie dekadami są statycznym obrazem dynamicznych procesów. To co naprawdę mówią nam te porównania to, że „ci ludzie, którzy byli bogaci w roku x mieli y% dochodu narodowego a inni ludzie, którzy byli bogaci w roku x+25 mieli z% dochodu narodowego.” Innymi słowy, to które gospodarstwa domowe i ludzie składają się na „bogatych” zmienia się co roku, tak jak jest to również w przypadku 20% najmniej zarabiających.

Wśród ekonomistów toczy się duża, budząca kontrowersje debata na temat tego na ile łatwo jest ludziom żyjącym w biedzie w jednym roku, osiągać wyższe dochody w kolejnych latach. To co jednak jest jasne, to fakt, że taka mobilność dochodowa istnieje.

Rzecz w tym, że nie możesz rozmawiać o nierównościach bez omówienia stopnia mobilności dochodowej. Jeśli ludzie przejmują się nierównościami w oparciu o założenie, że biedni zostają biednymi lub biednieją jeszcze bardziej, to zgłębienie stopnia prawdziwości tego stwierdzenia wydaje się być kluczowe w dyskusji.

4: Jakie dokładnie są problemy powodowane przez nierówności?

Jeśli udało ci się wyjaśnić co strony myślą o poprzednich trzech kwestiach, warto zadać pytanie typu: jeśli ubóstwo się zmniejsza i biedni ludzie mają przyzwoite szanse, aby wydobyć się z ubóstwa, co konkretnie jest nie tak z (rosnącymi) nierównościami?

Z mojego doświadczenia wynika, że częstą odpowiedzią na to pytanie jest: Nawet jeśli biedni się bogacą, to jeszcze większy wzrost bogactwa u bogatych daje im niesprawiedliwy dostęp do procesu politycznego. Super-bogaci przekują swą siłę ekonomiczną w siłę polityczną, często przy użyciu sposobów, które pozwolą na redystrybucję zasobów do nich samych i ich znajomych.

To, oczywiście, jest zasadna obawa, ale zauważcie, że rozmowa przesunęła się z nierówności per se w stronę problemów kumoterstwa i państwa obdarzonego wystarczającą siłą aby zaangażować się w taką redystrybucję. Jest mnóstwo sposobów, aby krytykować kumoterstwo i odbierać bogatym możliwości przekucia ich majątku we władzę polityczną, które nie polegają na przymusowej redystrybucji od bogatych do biednych czy innych propozycjach wynikających ze skupienia się na nierównościach.

Ci, którzy mówią o tym problemie, narzekają tak naprawdę na kumoterstwo, a nie na nierówności same w sobie. Źródłem problemu jest redystrybucyjne państwo, które prawdopodobnie zdobyłoby więcej władzy, gdyby udało się wprowadzić w życie ustawy preferowane przez ludzi zaniepokojonych nierównościami.

Ostatecznie, nawet ludzie sceptyczni wobec argumentów osób przejętych nierównościami mogą się zgodzić, że istniał jakiś poziom redystrybucji od biednych do bogatych w ostatnich kilku dekadach, głównie dzięki polityce rządu, która faworyzuje bogatych względem biednych. Włączam w to wszystko, począwszy od polityki monetarnej i regulacji finansowych, które szkodzą małym bankom i drobnym ciułaczom, przez licencjonowanie pracy i płacy minimalnej, które utrudniają biednym zdobycie pracy, do regulacji i zakazów dla Ubera, Lyfta, AirBnB i reszty tzw. „ekonomii współdzielenia”.

Taka polityka jest problematyczna właśnie dlatego, że zwiększa zarówno nierówności jak i ubóstwo. Znacznie bardziej interesującą dyskusją na temat nierówności byłoby omówienie roli takiej publicznej polityki w tworzeniu czegoś, co moglibyśmy nazwać wzrostami nierówności „o sumie ujemnej” w porównaniu do tych o „sumie dodatniej”, które charakteryzują ostatnie kilka dekad.

Ponownie, czytelnicy zainteresowani danymi powinni odwołać się do dwóch tekstów zalinkowanych na początku. Ale nawet bez danych, to są cztery pytania, które warto zadać w dyskusji o nierównościach, jeśli rzeczywiście chcecie dotrzeć do sedna sprawy i przekonać zaniepokojonych rosnącymi nierównościami aby spojrzeli na problem w innym świetle.

Steven Horwitz


Autor: Steven Horwitz
Tłumaczenie: Ratel
Źródło: FEE.org

Steven Horwitz is the Schnatter Distinguished Professor of Free Enterprise in the Department of Economics at Ball State University, where he also is a Fellow at the John H. Schnatter Institute for Entrepreneurship and Free Enterprise. He is the author of Hayek’s Modern Family: Classical Liberalism and the Evolution of Social Institutions. and is a Distinguished Fellow at FEE and a member of the FEE Faculty Network.