Utarło się mówić na przedsiębiorców, którzy odnieśli sukces, że są królami danej branży. Kto oglądał komedię „Chłopaki nie płaczą” może przypomina sobie, że jeden z bohaterów – Laska – mówił o tym, że jego ojciec był „Królem sedesów”. Przez takie potoczne określenia można odnieść wrażenie, że przedsiębiorca jest na rynku władcą. Tak jednak nie jest. Przedsiębiorca nie rządzi, lecz służy. Komu służy? Konsumentom. Dobrze pojętą rolą przedsiębiorcy jest służenie konsumentom. Dostrzeganie najpilniejszych, wciąż niezaspokojonych, potrzeb i zaspokajanie ich.

Można przytoczyć tu niedawno opublikowany na naszej Facebookowej stronie cytat Misesa:

Zostając przy filmie „Chłopaki nie płaczą”, w kolejnej scenie otrzymujemy od Laski radę, że należy sobie odpowiedzieć na pytanie co się chce w życiu robić, a potem po prostu zacząć to robić. Nie jest to jednak myślenie przedsiębiorcy. Przedsiębiorca musi zadać sobie inne pytanie. Zamiast pytać „co chcę robić?” odpowiada sobie na pytanie „co konsumenci chcą abym robił?” Szczęśliwy jest człowiek, który znajdzie sposób aby połączyć to, co on chce robić z pragnieniami konsumentów, jednak przedsiębiorca w biznesie nie może stawiać swoich zachcianek wyżej od życzeń konsumentów.

Mises to obrazuje w ten sposób:

„Gdy konsumenci są pozbawieni gustu i wolą rzeczy brzydkie lub pospolite, [przedsiębiorca] musi – wbrew własnym przekonaniom – dostarczyć im takich przedmiotów”. Oczywiście musi, jeśli chce odnieść sukces i zarobić.

Konsument nie jest kimś, kogo nazwalibyśmy dobrym szefem. Jest bardzo wymagający, zmienia często preferencje, zwalnia przedsiębiorcę z dnia na dzień, często bez podania przyczyny i zatrudnia innego, który bardziej mu odpowiada. Ekonomista – Dr. Mateusz Machaj – w swoim satyrycznym i przewrotnym tekście „Petycja detalistów przeciwko śmieciowym umowom sprzedaży” pisze o konsumentach następująco: „Klienci zawierają umowy z kim chcą, jak chcą oraz w warunkach takich, na jakich chcą. Grzmią „nie akceptujesz mojej oferty cenowej, to znajdę kogoś innego”. Dodatkowo, jakby tego było mało, chroni ich prawo konsumenckie oraz odpowiednie organy. Konsumenci nieustannie szantażują nas sprzedawców, że nie dokonają zakupu. Nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo uwłaczające dla godności ludzkiej są te ich ciągłe wizyty, pytania, oględziny. Słowem terroryzowanie nas sprzedawców tylko po to, aby w każdej chwili móc się rozmyślić z podjęcia decyzji zakupowej.

Jednego dnia klienci przyjdą po produkt i go nabędą. Innego mogą się rozmyślić i skorzystać z usług innego producenckiego desperata, zdanego na ich „widzi mi się”. Żaden z nas nie ma siły i odwagi postawić się konsumenckiemu dyktatowi. Akceptujemy ten stan rzeczy i godzimy się mimowolnie na to, aby przy sprzedaży zawierano najbardziej śmieciowe umowy z możliwych, incydentalne, natychmiastowe, nieodnawialne, nie gwarantujące żadnych istotnych pakietów medycznych.”

W związku z tym, że nad przedsiębiorcą stoi taki surowy szef, przedsiębiorca musi się z nim bardzo liczyć, jeśli nie chce być pozbawiony swojej pozycji. Jednocześnie można stwierdzić, że skoro konsument jest szefem przedsiębiorcy, to pośrednio jest również szefem pracowników tego przedsiębiorcy. To konsument, kupując lub powstrzymując się od kupna, wyznacza co ma być produkowane, w jakich ilościach i w jakiej jakości. To on wyznacza ceny i stawki płac. Cytując znów Misesa:

„[Przedsiębiorcy] w prowadzeniu swoich firm muszą być nieczuli i zimni, ponieważ tacy są również konsumenci, ich szefowie.”

Czemu Mises używa tak ostrych określeń na konsumenta? Zimny i nieczuły?

Czy mając do wyboru dwa bardzo zbliżone jakością produkty, droższy i tańszy, czy wybieramy produkt droższy bo chcemy, aby przedsiębiorca mógł lepiej opłacić pracowników, czy jednak decydujemy się na tańszy. Czy gdyby na produkcie była informacja, że ten produkt jest droższy o 20%, ponieważ płacimy naszym pracownikom o 20% wyższe płace niż konkurencja, to wybralibyśmy go? Peter Schiff przeprowadził pewien eksperyment. Zaczepiał ludzi wychodzących ze sklepu sieci Walmart, słynącej z niskich cen i pytał ich czy popierają podniesienie płac pracowników Walmart o 15%. Większość osób odpowiadała, że tak. Następnie pytał ich, czy w związku z tym godzą się na podniesienie cen w sklepie o 15%. Tu pojawiły się już różne odpowiedzi. Niektórzy mówili, że nie, bo oczywiście robią tu zakupy właśnie z tego powodu, że ceny są niskie. Niektórzy jednak opowiadali, że są gotowi płacić wyższe ceny. Wtedy Peter Schiff zadawał ostatnie pytanie: „czy jesteś skłonny wrzucić do puszki 15% kwoty, którą dziś wydałeś na zakupy, przekażemy te pieniądze pracownikom pod koniec dnia”. Nikt z zapytanych nie zgodził się wspomóc pracowników sieci Walmart.

Prawda jest taka, że nie liczy się to, co ludzie mówią, tylko co robią. Ludzkie preferencje przejawiają się w działaniu, a nie w słowach. To prawda, że trudno jest dostrzec władzę konsumenta, gdy pracuje się w firmie, gdzie polecenia wydaje nam przedsiębiorca. Nikt nie przychodzi do niego bezpośrednio i nie wydaje mu poleceń. Władza przedsiębiorcy jest jednak tylko złudzeniem, to konsument jest na rynku suwerenem i to on swoimi wyborami, co kupić a czego nie, decyduje o produkcji oraz o tym jaki dochód osiągnie każdy z uczestników gospodarki rynkowej.

Na zakończenie należy wspomnieć o tym, że podział na przedsiębiorców i konsumentów jest potrzebny, aby wyjaśnić pewne funkcje na rynku. Człowiek zazwyczaj łączy wiele tych funkcji będąc na przykład jednocześnie przedsiębiorcą, konsumentem i pracownikiem. Raz pełni on rolę konsumenta, raz pracownika a innym razem przedsiębiorcy. Więcej o roli i zysku przedsiębiorcy powiemy w następnym filmie. Tekst Mateusza Machaja oraz eksperyment Petera Schiffa, znajdziesz w źródłach pod artykułem na stronie prostaekonomia.pl.

Mateusz Machaj – „Petycja detalistów przeciwko śmieciowym umowom sprzedaży”
Tekst: mises.pl/blog/2016/06/28/machaj-petycja-detalistow-przeciwko-smieciowym-umowom-sprzedazy/

Peter Schiff – „Will Walmart shoppers support „Every Day High Wages?”