W folwarkach feudalnej Anglii istniały pewne fragmenty ziemi, które były dostępne do użytku wspólnego. Jednym z rodzajów tych ziem były wspólne pastwiska. Chłopi nie byli ich właścicielami, lecz posiadali tradycyjne prawo do wypasania na nich zwierząt. Z czasem, poprzez proces grodzeń, wspólnych pastwisk było coraz mniej. Widać było jednak istotną różnicę między nimi a terenami prywatnymi.
W folwarkach feudalnej Anglii istniały pewne fragmenty ziemi, które były dostępne do użytku wspólnego. Jednym z rodzajów tych ziem były wspólne pastwiska. Chłopi nie byli ich właścicielami, lecz posiadali tradycyjne prawo do wypasania na nich zwierząt. Z czasem, poprzez proces grodzeń, wspólnych pastwisk było coraz mniej. Widać było jednak istotną różnicę między nimi a terenami prywatnymi.
W 1833 roku ekonomista William Forster Lloyd postawił pytanie o to, dlaczego na wspólnych pastwiskach bydło jest takie wątłe i skarłowaciałe? I dlaczego samo wspólne pastwisko jest tak ogołocone? Czemu tak bardzo różni się od terenów prywatnych?1
Wyobraźmy sobie dwa pastwiska o tej samej wielkości. Jedno jest wspólnym pastwiskiem, z którego korzysta 10 chłopów, a drugie jest podzielonym na 10 jednakowych działek i użytkowanym przez 10 właścicieli pastwiskiem prywatnym. Oba mogą wyżywić maksymalnie 50 krów, aby móc się z roku na rok regenerować. Na prywatnym pastwisku, na każdej z jednakowych działek można było wypasać pięć krów. Prywatni właściciele chcieliby wypasać ich więcej, ale wiedzieli, że jeśli jednego roku wpuszczą więcej krów na pastwisko, to istnieje duże ryzyko, że wyjałowi się ono i za rok nie będzie można na nim paść żadnej krowy. Korzyści z używania pastwiska przez wiele lat, były wyższe niż jednorazowy zysk z wpuszczenia na nie większej ilości krów.
Chłopi użytkujący wspólne pastwisko wcale nie byli mniej kompetentni. Oni także zdawali sobie sprawę, że łącznie na pastwisku nie powinno paść się więcej niż 50 krów. Dopóki populacja krów na wspólnym pastwisku była niższa niż 50, wszystko było w porządku. Jednak wraz z jej rozwojem, osiągnięto, a następnie przekroczono ten limit.
Jeden z chłopów użytkujących wspólne pastwisko – Gilbert – pomyślał sobie: „Do tej pory każdy z nas przyprowadzał na pastwisko po 5 krów, ale teraz mam ich więcej! Przyprowadzenie kolejnej krowy to ryzyko, bo pastwisko może się wyjałowić, więc nie powinienem tego robić”. Niestety bodźce działające na chłopów ze wspólnego pastwiska były inne niż te u chłopów, którzy byli właścicielami działki. Gilbert bowiem miał następujące obawy: „Jaką mogę mieć pewność, że ktoś inny nie przyprowadzi swojej dodatkowej krowy? Wtedy ja zarówno nie będę mógł skorzystać z pastwiska w przyszłym roku, bo będzie zrujnowane, i jednocześnie nie będę miał lepiej wyżywionej szóstej krowy w tym roku! Jeśli postąpię słusznie i nie przyprowadzę krowy, to nie oszczędzam pastwiska na przyszły rok dla siebie, tylko oszczędzam je dla kogoś innego w tym roku. Dlatego przyprowadzę na pastwisko jeszcze jedną swoją krowę.” Tak też uczynił. W działaniu Gilberta ujawniła się prosta prawidłowość. Krowa jest jego własnością, więc im więcej jego krów będzie się pasło na wspólnym pastwisku, tym lepiej dla niego. Natomiast pastwisko jest wspólne. Zatem wszelkie potencjalne straty rozłożone będą na wszystkich. A jako, że prywatny zysk Gilberta będzie przewyższał jego udział w uwspólnionej stracie, zdecydowanie opłaca mu się przyprowadzić kolejną krowę. I to szybko, zanim ktoś inny wpadnie na ten sam pomysł. W istocie, inni wpadli na ten sam pomysł i przyprowadzili więcej krów niż powinni. W efekcie natura nie nadążała z podażą dla wciąż rosnącej konsumpcji, aż pastwisko zupełnie się wyjałowiło i pokryło się niejadalnymi dla zwierząt chwastami. Krowy zaczęły mizernieć, przestały dawać mleko, aż w końcu zdechły. Chłopi działając we własnym interesie działali nie tylko na szkodę innych, lecz także na własną szkodę w dłuższym okresie. Mówiąc kolokwialnie, podcinali gałąź na której sami siedzieli.
Do tematu powrócił profesor ekologii Garrett Hardin, w swej pracy z 1968 roku zatytułowanej „The Tragedy of The Commons.2
Przypominając pracę Lloyda, opisał problem tragedii wspólnego pastwiska, polegający na tym, że przy wolnym dostępie do wspólnych zasobów, człowiek działając racjonalnie we własnym interesie, przynosi straty reszcie społeczeństwa i samemu sobie w dłuższym okresie, gdyż działające na niego bodźce zachęcają go do nadużywania zasobów i jednoczesnego zaniedbywania ich utrzymywania i odnawiania.
Używa przy tym stwierdzenia: „Ruina jest przeznaczeniem, w kierunku którego pędzą wszyscy ludzie, każdy w pogoni za swym własnym najlepszym interesem, w społeczeństwie, które wierzy w wolność korzystania ze wspólnych zasobów. Wolność korzystania ze wspólnych zasobów przynosi ruinę wszystkim”.
Podsumujmy w czym tkwi problem wspólnych zasobów. Do pewnego momentu jest ich na tyle dużo, że wolne korzystanie z nich nie stanowi problemu. Np. 3 krowy nie wyjałowią pastwiska, które może pomieścić 50 krów, choćby jedzenie było ich jedynym zajęciem. Pojedynczy wędkarz nie odłowi wszystkich ryb z dużego jeziora, a mała grupka mieszkańców amerykańskich równin nie przyczyni się do spadku populacji bizonów.
Jest jednak pewien punkt zwrotny, w którym natura nie radzi sobie z odnawianiem owych zasobów. Np. pastwisko może wyżywić określoną liczbę zwierząt. Jezioro zniesie tylko określoną liczbę rybaków i wędkarzy, tak by z roku na rok populacja ryb nie malała. A na amerykańskich równinach nie żyje nieskończona liczba bizonów.
Wraz ze wzrostem liczby zwierząt, rybaków, wędkarzy czy myśliwych, tereny zaczynają być przeciążone. Wówczas, przy wolnym dostępie do zasobów, które się na nich znajdują, te zasoby są nadmiernie wykorzystywane przy jednoczesnym zaniedbywaniu ich utrzymywania i odnawiania.
Współczesnym przykładem tragedii wspólnego pastwiska są m. in. otwarte morza. Według prawa wszyscy mają do tych wód równy dostęp, na przykład każdy ma prawo prowadzić połów na otwartym morzu, a jednocześnie żaden człowiek ani państwo nie posiada nad nimi zwierzchnictwa.3
Wraz ze wzrostem populacji, unowocześnianiem sposobów połowu itp. natura nie nadąża z podażą. Tytułowa tragiczność tej sytuacji polega na tym, że rybacy chcąc łowić jak najwięcej, w efekcie łowią mniej niż by mogli, gdyż bodźce które nimi kierują popychają ich do niszczenia zasobu, zamiast jego zrównoważonego wykorzystywania w długim terminie, dbając o utrzymanie populacji ryb na odpowiednim poziomie.
Czy istnieją sposoby na uniknięcie opisywanej tragedii?
Owszem, lecz nie ma jednego uniwersalnego rozwiązania, które sprawdzi się w każdych warunkach.4
Rozwiązania dzielą się na trzy ogólne grupy. Z czego Hardin dostrzegał dwie:
- tworzenie praw własności do rzadkich zasobów, co pozwala na zmianę bodźców i wykluczanie innych z ich użytkowania
oraz
- Odgórne regulacje dostępu do rzadkich zasobów.
Jednak późniejsze badania naukowców, m.in. noblistki Elinor Ostrom pokazały, że istnieje jeszcze jedna grupa rozwiązań:
- oddolne instytucje – istnieją przykłady obrazujące, że społeczności umiały stworzyć w odpowiednich warunkach zasady, dzięki którym udawało im się długoterminowo korzystać ze wspólnych zasobów w zrównoważony sposób. Wbrew temu co wynikało z prac Hardina, ludzie korzystający ze wspólnego zasobu nie są skazani na tragedię wspólnego pastwiska. Mogą się dogadać i stworzyć odpowiednie instytucje.
Efektywne zarządzanie wspólnymi zasobami jest tym łatwiejsze do osiągnięcia im bardziej spełnione są następujące warunki:5
– gdy łatwo jest monitorować zasoby i ich użycie, a także stosunkowo niskokosztowo weryfikować zbierane informacje
– gdy zmiany w ilości zasobów, w liczbie użytkowników zasobów, technologii a także warunków społecznych i ekonomicznych są umiarkowane (a nie gwałtowne).
– gdy społeczności utrzymują częstą osobistą komunikację i tworzą sieci społeczne wspomagające wytworzenie się wzajemnego zaufania, a także sprzyjające większemu poszanowaniu ustalonych zasad.
– gdy społeczność może niskim kosztem wykluczyć obcych z korzystania ze wspólnego zasobu.
– oraz gdy użytkownicy zasobu wspierają monitorowanie go oraz egzekwowanie ustalonych zasad.
W jednym z kolejnych filmów postaramy się opisać konkretne przykłady rozwiązań wraz z ich skutkami.