W poprzednim odcinku mówiliśmy o prohibicji. Mimo, że wyszliśmy od przykładu interwencji autystycznej w formie zakazu posiadania i spożywania jakiejś substancji, to z konieczności omówiliśmy też częściowo interwencję trójstronną, bo skoro nie można posiadać ani spożywać, to nie można również wytwarzać i sprzedawać. Taki zakaz wytwarzania i sprzedawania jest tylko jednym z rodzajów interwencji trójstronnej. Odbywa się ona poprzez kontrolę produktu. Ten odcinek będzie poświęcony drugiemu rodzajowi interwencji trójstronnej, czyli kontroli cen.

Cena równowagi

Jeśli spojrzymy na krzywe popytu i podaży, w punkcie ich przecięcia znajduje się punkt równowagi. Jak pisze dr Machaj w podręczniku „Wolna Przedsiębiorczość” jest to „punkt, który w danym momencie maksymalizuje możliwości handlowe. Oznacza to, że nie da się przeprowadzić większej liczby transakcji przez obniżenie ceny poniżej tego punktu (albo jej podniesienie). Jeśli obniżymy cenę, to zwiększy się chęć do kupowania, ale część sprzedawców zrezygnuje ze sprzedaży (z powodu niższej ceny). W rezultacie zostanie zawartych mniej transakcji niż w przypadku, gdyby cena była równowagowa. Podobnie stanie się w sytuacji odwrotnej: jeśli podniesiemy cenę powyżej punktu równowagi, zachęci to sprzedawców do zwiększenia oferty sprzedaży, ale wyższa cena jednocześnie zniechęci część kupujących. Zawartych transakcji znowu będzie mniej, niż mogłoby być przy cenie równowagi.”[1]

Cena równowagi jest ceną, która „czyści” rynek, czyli równoważy wielkość popytu z wielkością podaży. Przy każdej zmianie danych rynek zmierza w kierunku równowagi dzięki działaniom przedsiębiorców.[2] Więcej o procesie kształtowania się cen na rynku mówiliśmy w filmie „Jak kształtują się ceny” a o działaniach przedsiębiorców w filmie „Rola przedsiębiorcy”.

Interwencja

Kontrola cen może polegać albo na ustaleniu ceny minimalnej, czyli takiej, poniżej której nikt nie może sprzedać lub ceny maksymalnej, czyli takiej, powyżej której nikt nie może sprzedać. Cena również może być ustalona sztywno, czyli wolno sprzedać jedynie w tej określonej cenie.[3]

Mises wyjaśnia jakie cele ma osiągnąć taka interwencja według tych, którzy ją proponują:

„Posługując się tymi metodami, rząd chce stworzyć warunki korzystne dla kupującego (w przypadku cen maksymalnych) lub sprzedającego (w przypadku cen minimalnych). Cena maksymalna ma umożliwić kupującemu otrzymanie tego, czego potrzebuje, za cenę niższą od ceny, która ukształtowała się na nieskrępowanym rynku. Cena minimalna ma umożliwić sprzedającemu zbycie swoich produktów lub usług po cenie wyższej od ceny określonej na nieskrępowanym rynku.”[4]

Kontrola ceny może być albo skuteczna albo nieskuteczna jeśli chodzi o jej wpływ na cenę rynkową. Pokażmy tę nieskuteczną na przykładzie. Jeżeli kilogram bananów kosztuje na rynku maksymalnie 10 zł, to ustalenie ceny maksymalnej na poziomie 100 zł nic nie zmieni. I tak nikt nie sprzedawał bananów powyżej 10 zł, a co dopiero powyżej 100 zł. Podobnie działa to w drugą stronę. Jeśli najtańszy nowy samochód na rynku kosztuje 20 tys. zł, to ustalenie minimalnej ceny na nowe auta w wysokości 1000 zł nic nie zmieni. Nikt i tak nie sprzedawał ich taniej niż za 20 tys. zł. Inny przykład: jeśli najniższa stawka płacy na rynku wynosi 5 zł/h to wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej na poziomie 3 zł nic nie zmieni. Negatywnymi skutkami takich regulacji są zmarnowany czas urzędników, którzy te przepisy stworzyli oraz zmarnowany papier, na którym go zapisano, lecz nie wpływają one na ceny rynkowe. Teraz zajmijmy się tymi, które wpływają.

Cena maksymalna

Cena maksymalna wpływa na rynek, gdy jest niższa niż ta, która ukształtowałaby się na rynku. Na przykładzie: cena rynkowa pewnego dobra wynosiła 10 zł, lecz wprowadzono cenę maksymalną na to dobro w wysokości 6 zł/kg. Od teraz nie wolno sprzedać go drożej niż 6 zł za kilo. Więcej jest chętnych, aby kupić po nowej cenie, lecz mniej jest chętnych, aby po takiej cenie sprzedać. Powstaje niedobór. Należy zwrócić uwagę, że nawet przy sztywnej podaży, w sytuacji gdzie produkcja zostanie utrzymana na tym samym poziomie i tak wystąpi niedobór.[5] Im bardziej elastyczna podaż, tym niedobór będzie większy.

Najbardziej widoczną i być może najbardziej uciążliwą oznaką niedoboru są kolejki. Wiele osób, które chętnie zapłaciłoby cenę 6 zł, nie otrzyma towaru. Co więcej, wiele osób, które byłyby skłonne zapłacić więcej, np. 10 zł, również go nie otrzyma. System cen sprawia, że dane dobro trafia do osób, które cenią je najwyżej, a pozbywają się go osoby, które cenią je najmniej. To przestaje działać przy kontroli cen. Dobro trafia już nie do osób, które cenią je najwyżej, więc konieczne są inne metody wyboru do kogo trafi. Jednym z nich są wyżej wspomniane kolejki i dobro kupowane jest zgodnie z zasadą „kto pierwszy, ten lepszy”. Pierwsi w kolejce otrzymają produkt, a Ci co są na końcu będą musieli albo pogodzić się z brakiem pożądanego dobra, albo kupować je po wyższej cenie nielegalnie, przy czym wtedy sprzedawca może zażądać więcej niż 10 zł z powodu ryzyka, które ponosi. Może też się pojawić „sprzedaż spod lady” lub faworyzowanie stałych klientów, znajomych czy innych „wybranych” przy jednoczesnym informowaniu innych klientów, że towaru już nie ma. W przypadku niektórych dóbr, np. usług medycznych, może pojawić się również łapówkarstwo, jako sposób na ominięcie kolejek.[6]

Można osobno rozważyć sytuację, gdy cena maksymalna nakładana jest na pojedyncze lub kilka dóbr oraz sytuację, gdy nakładana jest na wszystkie dobra. Ogólne negatywne skutki kontroli ceny pojedynczych produktów dla gospodarki będą mniejsze, jednak niedobory tych dóbr będą większe, niż by były przy kontroli wszystkich cen. Wyjaśnia to Rothbard pisząc:

„Jeśli kontrola ceny jest „wybiórcza”, tzn. dotyczy ceny tylko jednego lub kilku produktów, nie zaburzy gospodarki tak bardzo jak nałożenie cen maksymalnych na wszystkie produkty, lecz sztuczny niedobór danego produktu stanie się szczególnie silny przez to, że przedsiębiorcy i czynniki wytwórcze mogą przenieść się do innych linii produkcji (prawdopodobnie do linii, gdzie wytwarzane są substytuty). Ceny substytutów wzrosną, gdyż „nadmierny” popyt skieruje się na nie.”[7]

Nałożenie cen maksymalnych na wszystkie dobra ma poważniejsze skutki. Cytując znów Rotbarda:

„Ustanowienie powszechnych cen maksymalnych, dotyczą­cych wszystkich towarów, zaburza całą gospodarkę i uniemoż­liwia korzystanie przez konsumentów z substytutów. Regulację taką wprowadza się zwykle w celu „walki z inflacją”, prowadzonej przez rządy gwałtownie zwiększające podaż pieniądza. Ustanowienie cen maksymalnych na wszystkie towary jest równoznaczne z nałożeniem ceny minimalnej na jednostkę pieniężną, czyli ustanowieniem dopuszczalnego minimum siły nabywczej pieniądza”.[8]

Kupno dóbr jest jednoznaczne ze sprzedażą pieniędzy. Nałożenie ceny minimalnej na jednostkę pieniężną skutkuje tym, że ludzie próbują wymienić na coś pieniądze, lecz nie mogą. Ścigają się o to, kto szybciej wyda pieniądze, gdyż część pieniędzy zostanie niewydana. Można to zobrazować przywołując grę w gorące krzesła, gdzie ludzi jest więcej niż krzeseł. Na podobnej zasadzie pieniędzy jest więcej niż towarów, które można kupić poprzez sztuczne zawyżenie siły nabywczej pieniądza. Część pieniędzy pozostanie niewydana i jest bezużyteczna. Taki nadmiar lub niedobór pieniądza nie jest możliwy w warunkach rynkowych, gdy siła nabywcza pieniądza może dostosować się do ilości dostępnych dóbr. Jedynym sposobem na wykorzystanie nadwyżki pieniądza jest wydawanie ich na czarnym rynku.

Cena minimalna

Cena minimalna jest skuteczna we wpływaniu na rynek, gdy jest ustalona powyżej poziomu, który ukształtowałby się na rynku. Na przykład dane dobro na rynku kosztuje 10 zł, lecz wprowadza się cenę minimalną w wysokości 13 zł. Nie wolno sprzedawać taniej niż 13 zł, pod groźbą kary. W tej sytuacji producenci chętniej wyprodukowaliby i sprzedali więcej towaru, o ile moce produkcyjne na to pozwolą, jednak mniej klientów zdecyduje się kupić dobro po nowej wyższej cenie. Powstaje nadwyżka. Tu znów warto zauważyć, że nadwyżka powstanie nawet przy sztywnej podaży i im większa elastyczność podaży, tym większa nadwyżka.

Podobnie jak przy cenie maksymalnej, skutki wprowadzenia ceny minimalnej jedynie dla kilku dóbr będą mniej dotkliwe dla całej gospodarki niż skutki wprowadzenia cen minimalnych na wszystkie dobra, jednak nadwyżki tych dóbr będą większe.

Analogicznie, ustanowienie cen minimalnych na wszystkie dobra, będzie jednoznaczne z ustanowieniem ceny maksymalnej na jednostkę pieniężną. To poskutkuje niedoborem pieniądza w stosunku do dostępnych dóbr i przejawi się powszechnymi nadwyżkami, czyli nie sprzedanymi zapasami, wszelkiego rodzaju dóbr.[9]

Kilka uwag

Warto pamiętać, że kontrola cen działa tak samo w przypadku wszystkich cen: płac, kursów wymiany walut, stóp procentowych. Warto też pamiętać, że omawiamy tu wprowadzenie regulacji przy innych warunkach niezmienionych. W gospodarce rynkowej nie występują inne warunki niezmienione, gdyż podlega ona ciągłym zmianom. To nie czyni tej analizy nieważną, gdyż przyjęcie takich warunków jest konieczne w celu prześledzenia zmian, jakie wywołuje konkretny czynnik. Najłatwiej omówić to na popularnym przykładzie płacy minimalnej. W przypadku wprowadzenia płacy minimalnej mówimy, że przy innych warunkach niezmienionych doprowadzi ona do wzrostu bezrobocia, o ile będzie skuteczna, czyli zostanie ustalona powyżej poziomu najniższej płacy na rynku. Jeśli jednak chcemy analizować konkretny przypadek wprowadzenia płacy minimalnej w danym miejscu i czasie, musimy  wziąć pod uwagę wiele dodatkowych czynników.

Po pierwsze, jak bardzo zniekształca to rynek? Jeśli najniższa płaca na rynku wynosi 1500 zł a płaca minimalna zostanie ustanowiona na poziomie 1500 zł i 1 grosz, to negatywne skutki będą tak niewielkie, że mogą pozostać niezauważone. W sytuacji, gdy płaca minimalna zostanie ustalona o wiele powyżej najniższych płac rynkowych, skutki będą poważniejsze.

Po drugie, inne warunki nie pozostają niezmienione. Na poziom zatrudnienia wpływa szereg różnych czynników, korzystnych i niekorzystnych. Teoria ekonomii mówi, że wprowadzenie skutecznej płacy minimalnej wpływa niekorzystnie na zatrudnienie, jednak przecież nie jest to jedyny czynnik, który na nie wpływa. Należy przyjrzeć się w analizie również tym innym czynnikom wpływającym na zatrudnienie.

Po trzecie musimy wziąć pod uwagę fakt, że regulacja jest zwyczajnie omijana. Przedsiębiorcy mogą uciec się do różnych sposobów, aby uniknąć podwyższenia płac powyżej poziomu rynkowego. Przykładami mogą być zapisane w umowie opłaty za korzystanie z narzędzi wykorzystywanych w pracy lub stosowanie wobec pracownika kar umownych.[10]

W związku z powyższymi może się zdarzyć i zdarza się, że obserwujemy spadek bezrobocia po wprowadzeniu płacy minimalnej, ponieważ presja innych czynników korzystnych dla poziomu zatrudnienia przeważa nad niekorzystnym efektem wprowadzenia płacy minimalnej. Zdarza się również, że bezrobocie spadało w tempie np. 2% rocznie a po wprowadzeniu płacy minimalnej wciąż spada, ale w tempie 1% rocznie, czyli mówiąc krótko – spada wolniej niż spadało. W związku z tym można powiedzieć bez popełnienia błędu, że w prawdziwej gospodarce, gdzie nie ma innych warunków niezmienionych, wprowadzenie skutecznej płacy minimalnej skutkuje tym, że poziom zatrudnienia jest niższy, niż by był, gdyby jej nie wprowadzono, gdyż jest ona czynnikiem wpływającym niekorzystnie na poziom zatrudnienia.

Podsumowanie skutków

Pozornie cena maksymalna ma służyć konsumentom, a cena minimalna ma być korzystna dla producentów. Nie jest to jednak prawdą dla wszystkich. Przy cenie maksymalnej część konsumentów, tych „pierwszych w kolejce” lub uprzywilejowanych w jakiś sposób, zyska kupując taniej. Pozostali jednak zostaną pozbawieni możliwości zakupu dobra, lub przepłacą za nie na czarnym rynku. Przy cenie maksymalnej producenci chętnie sprzedaliby drożej, lecz tego nie zrobią, gdyż wielkość popytu będzie mniejsza. Zostaną z niesprzedanymi nadwyżkami, co przyniesie im straty. Zatem coś co z pozoru miało służyć konsumentom, będzie im szkodzić oraz to co z pozoru miało służyć producentom, narazi ich na straty. Rothbard informuje o jeszcze innych skutkach kontroli cen:

„Ponadto kontrola cen zniekształca procesy produkcji i alokacji zasobów w gospodarce, czyniąc szkodę zdecydowanej większości konsumentów. Nie możemy też zapominać o armii biurokratów, którzy muszą administrować procesem wdrażania miriady regulacji i których trzeba finansować za pomocą binarnej interwencji w postaci opodatkowania. Ta armia, sama w sobie, odciąga masę pracowników od produktywnej pracy i wsadza ich na barki producentów – tym samym przynosząc korzyści biurokratom, lecz czyniąc szkodę reszcie społeczeństwa.”[11]

Mówiliśmy w poprzednim filmie, że będziemy omawiać interwencje biorąc pod uwagę ich skuteczność w osiąganiu celu zakładanego przez ich pomysłodawców. Mises opisuje skutki kontroli cen następująco:

„Ekonomia nie twierdzi, że odosobniona ingerencja rządu w ceny jednego lub kilku towarów jest nieuczciwa, zła lub niewykonalna. Twierdzi jedynie, że z punktu widzenia rządu i zwolenników interwencjonizmu taka ingerencja wywołuje skutki odwrotne do oczekiwanych, prowadząc do pogorszenia warunków, a nie do ich poprawy. Przed ingerencją rząd uważał, że określone dobra są za drogie. W wyniku narzucenia cen maksymalnych podaż tych dóbr maleje lub całkiem zanika. Rząd interweniował, ponieważ uważał te towary za szczególnie żywotne, niezbędne, niezastąpione. Tymczasem jego działania zmniejszyły ich dostępną podaż. Z punktu widzenia rządu jest to rezultat absurdalny, pozbawiony sensu.”[12]

W kolejnym odcinku pokażemy na postawie przykładu kontroli cen w jaki sposób jedna interwencja pociąga za sobą kolejne i do czego prowadzi konsekwentne podążanie drogą wprowadzania kolejnych interwencji.

[1] M. Machaj, Wolna przedsiębiorczość, Instytut Ludwiga von Misesa, Wrocław 2016, s. 65
[2] Ibid, s. 69
[3] M. Rothbard, Interwencjonizm czyli władza a rynek, Fijorr Publishing, Warszawa 2009, s. 37
[4] L. von Mises, Ludzkie Działanie, Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa 2011, s. 640
[5] Zob: L. von Mises, Ludzkie Działanie, Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa 2011, s. 645-646
[6] Opr. na podst. M. Rothbard, Interwencjonizm czyli władza a rynek, Fijorr Publishing, Warszawa 2009, s. 38
[7] Ibid. s. 39
[8] Ibid. s 40
[9] Ibid. s. 41
[10] http://serwisy.gazetaprawna.pl/praca-i-kariera/artykuly/957431,13-zlotoych-minimalne-wynagrodzenie-stawka-do-obejscia.html
[11] M. Rothbard, Interwencjonizm czyli władza a rynek, Fijorr Publishing, Warszawa 2009, s. 49
[12] L. von Mises, Ludzkie Działanie, Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa 2011, s. 644